Podoba Ci się ten blog? Chcesz być na bieżąco z nowościami - subskrybuj kanał RSS... Co to jest RSS?

wtorek, 28 lutego 2012

Czy w tym kraju da się zarobić nie oszukując?



Kilka dni temu kolega prowadzący bardzo atrakcyjny dla klienta i coraz zdrowszy biznesowo sklep z radością oznajmił mi: zaraz zobaczysz, jakie cudo niedługo dni będę miał w ofercie. Kontrahent zapewnia – bebechy od świetnego producenta, montowane w Polsce, sensowna cena. Chyba jestem strasznie złośliwy, bo w 10 minut znalazłem 'cudo' na Alibabie. Chińskie, dolar za sztukę, akcesoria gratis...

Od lat przedsiębiorstwa w indeksie zaufania społecznego plątają się gdzieś w dole tabeli między urzędami a sejmem i senatem. Stała grupa ponad 40% ankietowanych przez CBOS twierdzi, że zaufanie między kontrahentami źle się kończy. Skąd się biorą takie kwiatki? Pewnie część możemy zawdzięczać komunistycznej i 'prywaciarskiej' spuściźnie lat '80-'90, ale miejsce między zawodowymi rabusiami i kłamcami chyba zapewniliśmy sobie sami...

Biznesowa nerwica
Kilka tygodni temu pisałem o psychologicznej ułomności dzisiejszego świata: oczekiwaniu natychmiastowego efektu. Tej nerwicy podlegają wszyscy przedsiębiorcy, a w szczególności Ci, którzy zamiast podejścia marketingowego wybierają akcje akwizycyjne.

Akwizycja jest sama w sobie obarczona piętnem natychmiastowych efektów, niektórzy sprzedawcy nawet nieświadomie przechodzą od 'koloryzowania' do kłamstw. Ale są i tacy, którzy z dniem startu wpisują je w swoją strategię.

Facebook? czy nie facebook...
Jeden z moich znajomych, który również oszukuje swoich klientów co do pochodzenia chińskiego produktu (ustawa o przeciwdziałaniu nieuczciwej konkurencji – 2007) tłumaczy się albo znikomym znaczeniem tego faktu (!) dla odbiorcy końcowego, albo i branżą, w której wszyscy łżą jak psy.

Czasem też zdradzi swoją motywację – bo facebook tak szybko, łatwo, i ściema i oszustwa (wobec wspólników) też... Co ciekawe: tak samo tłumaczą się importerzy chińskich zegarków, butów, wszelkiego shitu.

Zapominają o wielu szczegółach: FB nie oszukuje klientów, FB nie powstał wczoraj (wbrew pozorom, bo biznes zaczął się od FaceMash), FB korzystał z dźwigni (pieniądze inwestorów). Tak, to trzy podstawowe różnice między ich 'biznesami' a FB.

A tak przy okazji: FB to produkt dojrzały, niedługo dorówna mu Pinterest i będzie się działo... :)

Zmieńmy branżę
i zajmijmy się usługami. Tu dopiero kłamcy mają pole do popisu! Kolejny znajomy: przeprowadził w życiu dwie kampanie na FB dla podmiotów komercyjnych, z czego za jedną mu zapłacili. Nazywa siebie 'ekspertem od mediów społecznościowych', prowadzi szkolenia, webinary i inne cuda.

Następny: 4 (kalendarzowe) lata temu dołączył do grupy ludzi, z którymi przygotował ze trzy kilkugodzinne szkolenia w pierwszym roku, dwa w kolejnym, i chyba nawet z jedną kilkugodzinną pogadankę przeprowadził osobiście. Pisze o sobie – 'ekspert, od 4 lat organizuje i prowadzi szkolenia (…)'.

Z dupy (za przeproszeniem) internetowi eksperci
Jeśli kiedyś uczyłeś młodszego brata wiązać buty, to w internecie masz prawo nazywać się ekspertem od coachingu i ternerem!

Ta dewaluacja eksperckości ma przyczynę w postrzeganiu przedsiębiorczości przez pryzmat lansu. Jak w debiutanckim rapowym teledysku: tanie białe dziwki, kserowane dolary i limuzyna z wypożyczalni. A zamiast koki – beznikotynowa tabaka.

Przecież niefajnie być gościem, który robi fajne i ciekawe szkolenia. Niefajnie być gościem, który sprzedaje fajne, chińskie, ale dobre / wytrzymałe / ładne buty. Prawda jest niefajna, lepiej pchać w buty słomę. I nazywać to PRem, marketingiem...


W internecie jeszcze łatwiej – w końcu nie musisz patrzeć okłamywanemu prosto w oczy. A kto da się nabrać, ten sam sobie winien. Jak mawiają bracia zza wielkiej wody: 'There's a sucker born every hour!'.


Czy aby na pewno biznes ma krótkie nogi?

Rynek kształtują w końcu dwie siły, w tym popyt. Francuz czy nie Niemiec nie kupiłby kiełbasy złożonej z solanki, wody i bułki tartej (która też jest nie z bułki, a z chleba). Polak wie, że reklama kłamie... i robi to, co reklama mu podpowiada. Bo to nie produkt, a właśnie reklama odpowiada na zapotrzebowanie klienta.

Na tym blogu dawno temu udało mi się popełnić wpis, którego tytuł ma 2 części: 'jak łatwo i szybko zarobić' i 'tajemniczy klient'. Jest to mój najpopularniejszy wpis wszech czasów. Zgadnij, z którego zapytania trafia tutaj 80, a z którego 20% czytelników? (Pareto się w grobie przewraca)

Artykuł 286 kodeksu karnego – wyłudzenie. Szkoda, że nie ma artykułu 'wyłudzenie na własne życzenie', byłby ciekawy. Lata 'kapitalizmu' za nami, a nie nauczyliśmy się jeszcze, że Get Rich Quick = Scam.

Jak sobie radzą uczciwi?
Znam chłopaków, którzy potrafią prowadzić świetne szkolenia i warsztaty, mają masę (również międzynarodowego) doświadczenia, budowali biznes już na studiach, a niedawno w akcie desperacji trafiła im się nawet franczyza. Niestety są systemowo wadliwi – nie potrafią kłamać.

Na każdym niemal rynku, za jaki się wezmą, oddają pole domorosłym 'ekspertom' z czteroletnim 'doświadczeniem' i JDG za pieniądze nie klientów, a mitycznej 'Unii'.

To częsty problem ludzi kulturalnych i inteligentnych: szacunek do innych.

Kiedy wejdziesz między wrony...
Oczywiście da się zarabiać w Polsce uczciwie, dostarczać klientom prawidłową i szczerą informację, płacić podatki na pomoc sierotom i ubogim. Tyle tylko, że to sposób, który kosztuje więcej czasu, nerwów i pieniędzy. I nie zawsze się udaje.

A pozostaje niesmak, i pytanie, które zadaliśmy sobie z kolegą, który jest inspiracją tego wpisu: jaki interes ma producent i hurtownik w okłamywaniu detalisty, i czy detalista powinien być z klientami szczery, taka naprawdę szkodząc firmie, z którą współpracuje (pośrednio też szkodząc samemu sobie)?

Jednej odpowiedzi udziela księgowa zasada dyskontowania przyszłości przez zero (kiedyś o tym napiszę), a drugiej – potrzeba bycia fair z innymi. Nie są to tożsame odpowiedzi.

Z tego też względu nie ma dzisiaj żadnej nazwy, staram się też pomijać szczegóły opisów. Kiedy trafi mi się kolejny networking nie chcę być pokazywany palcami; lubię, kiedy inni z własnej woli podają mi rękę.

Na wszelki wypadek jednak proszę – nie nazywaj mnie nigdy ekspertem. Obiecuję, że się obrażę!


2 komentarze:

  1. nie wiem po co to przeczytałem ale przyznam że tekst mnie wciągnął ;) Ładnie napisany :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajnie napisany artykuł. Jestem pod wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...