(www.demotywatory.pl) |
Robiąc
małe podsumowanie poprzedniego roku zdałem sobie sprawę ze
smutnego faktu: dupa ze mnie, nie inwestor. Jednocześnie zauważyłem,
że bogacę się niemal w tempie 100% rocznie. Wszystko dzięki
oszczędnościom.
Dlaczego
oszczędzanie nam nie wychodzi?
Żyjemy
w świecie premiującym natychmiastowe wyniki: w firmie, w szkole, w
życiu prywatnym. Liczy się tylko to, co jest natychmiast. Chcemy
tego czy nie: przesiąkamy tą filozofią krótkiego terminu.
Co
otrzymujemy natychmiast, kiedy podejmiemy decyzję o oszczędzaniu?
Najnieprzyjemniejsze uczucie na świecie, zwane frustracją. 'Stać
mnie', ale 'nie mogę'. I to jeszcze ja jestem tym głupkiem, który
mówi, że 'nie mogę'.
Zupełnie
tak samo, jak palacza nie motywuje informacja o uniknięciu raka za
20 lat, tak i mnie nie motywuje potwierdzony tabelkami na setkach
blogów fakt, że za 20 lat będę milionerem za owe 10%
miesięcznie...
Obchodzi
mnie dzisiaj, że choć mogę, to nie chcę.
Odpowiedź
jest prosta: uczyń wzrost swojego bogactwa codzienną przyjemnością!
Jak?
U mnie
zaczęło się od najgłupszej, inflacjo-stratnej metody słoikowej.
Postaw przed sobą słoik, szklankę, cokolwiek. Wrzuć do środka
złotówkę, dwie, pięć... Taki właśnie dźwięk wydaje bogactwo.
Pierwszego dnia moja przyszłość brzmiała właśnie jak pięć
złotych. Drugiego już jak 60, bo 'natychmiastowe efekty' były
słabe.
Zaimponował
mi wtedy Marcin, który napisał na swoim blogu, że zaczyna
kolekcjonować pieniądze. Po cichu do swoich kolekcji dodałem
podobną. Przyjemność z natychmiastowego 'bogactwa' okazała się
większa niż ta, którą dawały słodycze, piwo i inne pierdoły.
Po
jakimś czasie okazuje się, że przyjemniejsza storna medalu już
nie jest taka przyjemna: odporność na bodźce wzrasta im jest ich
więcej i im są częstsze. Kiedy masz już 5 000 w skarbonce
dołożenie kolejnej pięciozłotówki nie jest już taką wielką
frajdą.
Jeśli
nie działa stary bodziec – zastąp go innym. U mnie były to
jednodniowe lokaty. Natychmiastowy (codzienny) i widoczny zaraz po
zalogowaniu się na konto wynik znów zadziałał. Grosiki zbierały
się w złotówki, złotówki w stówki...
Później
przyszedł już czas na inwestycje. Inwestycje niosą ze sobą
ryzyko, więc wracamy do pytania o natychmiastowy efekt. Znów
niepewność, czasem nawet poczucie zagrożenia. Ja z nich akurat nie
zrezygnowałem, ale wielu znajomych po pierwszej potyczce z giełdowym
czy forexowym potworem dało sobie spokój.
Oszczędzanie
czy dziadowanie
Aż
chciało by się napisać: wybór należy do Ciebie. Prawda jest
jednak odwrotna: to ludzie, którzy 'recenzują' Cię za plecami
decydują, czy 'dziadujesz', czy jesteś po prostu oszczędny.
Najczęściej są to ludzie, którzy z bogactwem mieli styczność co
najwyżej oglądając 'Modę na sukces'.
Żyjemy
w kraju, w którym nie wypada być bogatym i dążyć do bogactwa. Z
drugiej strony: 'zastaw się, a postaw się' mówi mądrość ludowa.
Ciężko w tym doszukać się logiki poza oczywistym wnioskiem –
lubimy pozory.
Dlatego
też uważam, że nie ma czegoś takiego jak skąpstwo. Swoje miejsce
w świecie wyznaczamy porównując się z innymi. Więc jeśli już
musisz się porównywać, porównuj stan skarbonki...
Z tym kolekcjonowaniem to właśnie tak było. Pierwsze 20tysięcy uzbierałem tylko dlatego, że chciałem mieć jak najładniejsze 200x 100zł w skrzynce depozytowej po grze :) tzw. skarpetka. Fundusz awaryjny zbudowałem po 10zł UNC a dalej już jakoś poszło bo zacząłem pisać bloga. Z zarabiania i oszczędzania trzeba zrobić "dodatkowe" hobby inaczej się nie dorobimy. Dlatego jak ktoś nie umie oszczędzać niech spróbuje zbierać 100x obiegowe w stanie bankowym pieniądze. Zanim je uzbiera, będzie to już proste i przyjemne. O wiele łatwiej się myśli kiedy się wie, że w każdej chwili można kupić dane nowe urządzenie czy zrobić remont bez żadnych pożyczek. A decyzja zależy tylko od nas :)
OdpowiedzUsuń