Podoba Ci się ten blog? Chcesz być na bieżąco z nowościami - subskrybuj kanał RSS... Co to jest RSS?

piątek, 28 stycznia 2011

Kup Pan przyjaciela

Czasy się zmieniają, biznesy też... Consulting, niegdyś bardzo popularny, odchodzi powoli w zapomnienie. Mentoring skompromitował się osobami 'mentorów' typu Kiyosakiego, którzy opowiadali o dziedzinach, w których de facto nie odnieśli żadnego sukcesu. Specjaliści od kwestionowanego na całym świecie NLP stworzyli sobie coaching (szczególnie dla gładkiego sięgania po pieniądze z UE). A dzisiaj na horyzoncie pojawia się nowa betlejemska gwiazda przyjaciół za pieniądze: tutoring...

Nowo-powstałe biznesy często stają przed problemami, których nigdy ich twórcy nie przewidywali i przewidzieć najczęściej nie mogli. Naturalnym odruchem jest w takiej sytuacji szukanie wsparcia u kogoś, kto potrafi znaleźć odpowiednie rozwiązanie. 'Ktosiów' chętnych pomóc za odpowiednią zapłatą z każdym dniem przybywa. Dlaczego? Bo usługi (w szczególności doradcze) nie wymagają wielkich nakładów na wdrożenie, a jako biznes oparty na wiedzy - przynoszą całkiem niezłe zyski.

Consulting
Doradztwo gospodarcze ma wiele form. Podstawową jest optymalizacja prawno-podatkowa. Jest ją najłatwiej wycenić, bo wiesz jakie konkretnie oszczędności zyskujesz dzięki takiemu doradztwu. Jest też najbardziej uczciwą formą współpracy: dobra kancelaria bierze na siebie odpowiedzialność (przynajmniej częściową) za wdrożenie jej rad.

Innym rodzajem consultingu jest doradzanie w sprawach związanych z kompetencjami 'miękkimi'. Cholernie popularne, bo byle absolwentowi psychologii czy socjologii wydaje się, że w kwestii ludzkich skłonności wszystkie rozumy pozjadał. Najczęściej usługa kończy się cytowaniem uczonych dzieł (pół biedy, jeśli polskich) i zastrzeżeniem, że wyniki zależą od warunków wdrożenia, bla bla, i kancelaria / doradca nie bierze odpowiedzialności za skutki wdrożenia. Powiedzą Ci jak ma być, a jak będzie to już Twoja broszka...

Jednak najlepszy i najskuteczniejszy rodzaj 'consultingu' najczęściej jest przemilczany. To doradztwo prowadzone przez (byłych) posłów, senatorów, radnych - i ich rodziny. Z jednej strony to najskuteczniejsza metoda spieniężenia przepitych i przejedzonych tysięcy złotych z Twoich podatków, a z drugiej, również najskuteczniejsza metoda, tym razem dotarcia do odpowiednich (decyzyjnych) osób. Potęga networkingu daje o sobie znać. Nie ma tu żadnych zabezpieczeń i gwarancji innych, niż klasyczna siła lobbyingu. To dlatego byli ministrowie (premierzy, jak znany wszystkim Kazio M, albo i znany kanclerz Gerhard S) nigdy nie narzekają na brak pracy.

Mentoring
Jest nieco trwalszym związaniem osoby z bogatym doświadczeniem z nowicjuszem. Ma na celu 'nauczanie' w nieformalnym, praktycznym znaczeniu tego słowa. To po prostu przekazywanie rad, w wielu amerykańskich książkach traktowane jako tworzenie sobie 'mentalnego potomstwa' i kreowanie następców. Na świecie i w Polsce mentoring nie odniósł wielu sukcesów z trzech powodów.

Po pierwsze, jest narzędziem wybitnie korporacyjnym. Jest wtłaczany do organizacji korporacyjnych, aby zmusić dobrych menadżerów do pozostawienia ich doświadczenia jako własności firmy - w jej wnętrzu. Nie jest żadną szczególną wartością wielkich przedsiębiorstw kreowania wspaniałych pracowników, którzy odchodząc zabierają ze sobą całą wiedzę i tworzą też 'intelektualną dziurę' w systemie. Taka amputacja doświadczenia może wiele kosztować. W korpo mentoring istnieje, bo jest wprowadzany pod przymusem.

Po drugie: naturalnym, ewolucyjnie wykształconym odruchem każdego jest zatrzymanie tajemnic sukcesu dla siebie samego, a przynajmniej dla własnych dzieci. Tak powstają polityczne, prawne, lekarskie czy uniwersyteckie klany, tak też sprawy mają się w biznesie. Odpowiedź na pytanie 'dlaczego mam zostać mentorem?' jest często równoznaczna z rozwiązaniem rebusu 'dlaczego mam budować sobie i swoim spadkobiercom konkurencję?'.

Po trzecie: wielu 'mentorów' typu Kiyosakiego zepsuło ten rynek, zanim zdążył rozkwitnąć. Mentorami zaczęli zwać się ludzie, którzy naczytali się książek o rozwoju osobistym, zbudowali na nich jakąś własną quasi-filozofię i zaczęli ją sprzedawać. Jaśniej: gdyby Kiyosaki miał być mentorem, to powinien pisać książki o tym, jak zostać członkiem upper-medium class sprzedając grę i dyktując żonie książki...

Coaching
Ta metoda doradztwa właśnie kończy swoją erę. Coaching wychodzi z NLPowskich założeń, że nie musisz się na czymkolwiek znać, żeby doradzać - klient doradzi sobie sam, sam znajdzie rozwiązanie swoich problemów... Ty tylko musisz zadawać mu odpowiednie pytania. Wartości doradczej w coachingu nie ma w zasadzie żadnej: coach nie ma wiedzy fachowej, początkujący przedsiębiorca nie ma wiedzy fachowej - prowadził ślepy głuchego.

Wartość, jaką sprzedają coache wynika z zupełnie odmiennej charakterystyki usługi: coach (dobry) zadając pytania prowokuje do myślenia w innym, niż zazwyczaj kierunku. Jest to tyleż szukanie winy w kliencie, co i danie mu kolejnych możliwości wyboru ścieżki. Jednym zdaniem: od coacha kupujemy przekonanie o większej kontroli nad własnym życiem.

Jest jednak z tym mały problem: od wiedzy o własnej słabości/pomyłce, do jej pokonania, dłuuuuga droga. Czasami coaching to niekończąca się spirala oparta na schemacie: 'wiem już co jest ze mną źle, ale z różnych powodów nie chcę tego zmieniać'. I cóż wtedy, wielcy Coachowie? Ano oczywiście: cross-selling :) może szkolnoko z NLP pan zakupi?

Tutoring
Wczoraj dostałem propozycję uczestnictwa w czymś takim. Tutor, to osoba łącząca praktyczne doświadczenie i teoretyczną wiedzę z umiejętnościami nauczycielskimi. Tak, jak coach i mentor pracuje przez dłuży okres czasu z tą samą osobą. Człowiek-orkiestra. Wysoko podniesiona poprzeczka ma gwarantować odpowiednich ludzi do współpracy, tyle tylko, że ciężko będzie ich znaleźć.

Ludzie sukcesu, jeśli już chcą dzielić się swoją wiedzą i doświadczeniem piszą książki i głoszą kazania (wróć!) wykłady. Ze względów wymienionych w kwestii mentoringu, jak i ze zwykłego przekonania o własnej wszech-zajebistości, właściwej ludziom sukcesu. Jakoś już tak jest, że ludzie z wykształceniem nauczycielskim mają niewielki udział w rankingach najbogatszych tego świata.

Ciężko mi wyobrazić sobie milionera, który idzie na studia pedagogiczne, aby zbawiać świat swoją nauką...

Pomysł na biznes
wydaje się taki prosty. Przeczytać kilka książek, ściągnąć kilka szkoleń z netu, założyć własne Polskie Stowarzyszenie Coachów Czegokolwiek i samemu się certyfikować. A potem szukać przysłowiowych 'głupich'... Niestety tak to dzisiaj wygląda: firmy znikąd, certyfikaty znikąd, jakość też znikąd. Dzięki takiemu oszustwu, jak pieniądze 'unijne' takie biznesy mają jeszcze niezłą wyżerkę, ale kolejna perspektywa budżetowa obnaży słabość naszego szkoleniowo-doradczego el dorado.

Wolny rynek, kiedy pojawi się już w 'miękkiej' części gospodarki bezlitośnie wykosi firmy oferujące niską jakość. I szczerze mówiąc bardzo na ten moment czekam... W temacie wyżywam się dlatego, że sam mam okazję korzystać z usług konsultantów, coacha, mentorów i tutorów, a jednocześnie widzę, jacy ludzie zabierają się za prowadzenie tego typu biznesów (i nóż się w kieszeni otwiera)...



Miałeś możliwość pracy z konsultantem, coachem czy mentorem? Proszę, podziel się z nami swoimi wrażeniami :).


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...