Podoba Ci się ten blog? Chcesz być na bieżąco z nowościami - subskrybuj kanał RSS... Co to jest RSS?

wtorek, 30 listopada 2010

Czego chcesz od życia?

Przeglądając inne blogi o samodoskonaleniu i finansach osobistych doszedłem do przekonania o niezaprzeczalnie pozytywnej roli długofalowego planowania i budowania budżetów. Nawet taki budżet na najbliższe 15 lat sobie wykonałem aby... po dwóch tygodniach stwierdzić, że to bez sensu.

Czy każdy potrzebuje planu?
Problem 'planu na życie' dotyczy w szczególności nas, ludzi w wieku około 20-tu lat, którzy z jednej strony przekonani są o tym, że 'coś' trzeba w życiu robić i starają się przybliżyć do tego 'czegoś' – a z drugiej strony, jest to właśnie 'coś', nie wiadomo co. Klasyczne ćwiczenie z każdego korpo-szkolenia dotyczącego ustalania życiowych celów i zwiększania produktywności pokaże Ci, że kiedy przyglądasz się zielonym przedmiotom w Twoim otoczeniu nie zauważasz ile jest czerwonych przedmiotów. To ćwiczenie ma Ci udowodnić, że nie wiedząc do czego dokładnie dążysz trudno jest Ci cokolwiek osiągnąć.

Poszukując wszystkich kolorów tęczy...
Przy okazji takich szkoleń z niedouczonymi trenerami ludzie podejmują decyzje o wyborze życiowych celów, które nie dość, że włożone są w sztampę zbudowaną ze zdania większości, to jeszcze zamiast być ich gwiazdą polarną stają się codziennym krzyżem. Nie wierzysz? Poczytaj na blogach ilu ludzi stawia sobie za cel zdobycie X pln, a każdy dodatkowy wydatek jest dla nich cierniem w d. Jednym zdaniem: nasi znajomi przyjmują na siebie cele, które nie są spójne, są totalnie 'nie ich'. Później zaczyna się zabawa w coaching, nlp i inne spotkania z ludźmi, którzy wiedzą lepiej niż Ty, z jakiej gliny jesteś ulepiony. Po to, żeby jeszcze skuteczniej Cię wepchnąć w tę matrycę nie Twoich marzeń...

Oszukać siebie.
Nie mówię, że 'modele' stworzone za pomocą nlp czy innych metod są nieskuteczne – skłamałbym. Ale ludzie nieodpowiedzialnie dobierają sobie te wzorce i usiłują się w nie wtłoczyć. Poszukiwanie dobrego modelu wcale nie zaczyna się od ustalenia punktu docelowego! Poszukiwanie drogi do własnego sukcesu powinno zacząć się przede wszystkim od skutecznej definicji siebie, od odpowiedzi na pytanie 'po jakiej drodze iść?'. Bo nie każda droga prowadzi do Twojego celu. Pamiętaj, w drodze spędzisz życie, a cel to tylko chwila...

Nie planuję...
A dokładniej: nie planuję w perspektywie dalszej niż dwa miesiące. Gdybym planował prawdopodobnie prowadziłbym teraz swój biznes umierając przed każdym kolejnym klientem (nie umiem i nienawidzę sprzedawać) lub realizując się na jakimś marnym etacie. Pewnie zdziwisz się, ale ani jedno, ani drugie nie jest moim marzeniem. Kiedyś starałem się na siłę znaleźć cele (bo ich nie mam – rozumując w kategoriach SMART i podobnych), ale po kilku tygodniach okazywało się, że nie potrzebuję do niczego ani Mazdy RX8, ani pola golfowego, ani żadnych innych chwilowych zachcianek. Kiedy wyznaczyłem sobie cel w popularnej formule 'do XX lat zarobię YY plnów' inflacja i podatki szybko zweryfikowały te mrzonki. Przy okazji nabawiłem się poczucia winy i masy przekonań na temat własnego lenistwa i beznadziejności.

Nie chcę pracować
pod cudze dyktando. Nie chcę sprzedawać. Za żadne pieniądze.

Chcę pracować
dla przyjemności, z ludźmi, którzy sprzedają.

Jaki jest mój pomysł na siebie w przyszłości?
Nie chcę pracować pod dyktando planu. Chcę być aniołem – aniołem biznesu. Chcę zgromadzić niezbędną wiedzę i środki do wspierania ludzi z dobrymi pomysłami i chcących stanąć przed szereg. Taka jest moja Gwiazda Polarna. Teraz wszyscy spece od ustalania celów i planowania zaczną zadawać masę pytań pod tytułem 'jak', 'kiedy', 'ile to będzie kosztować'. Odpowiem – sky is the limit!

Eeee, że co?
Są ludzie, których bardziej satysfakcjonuje droga do celu niż sam cel. Ja do takich należę. W zasadzie już swój cel zrealizowałem – a z drugiej strony nigdy nie będzie on w pełni zrealizowany. Celem jest sam proces, a nie wynik. Chcę czerpać satysfakcję z każdego dnia mojego życia, nie czekając na ten, w którym na moim koncie wyskoczy ósme czy dziewiąte zero...

Tak więc, moim celem jest:
  • pomagać ludziom rozwijać ich firmy przez wsparcie merytoryczne i finansowe
  • przez całe życie
  • czerpać z tego satysfakcję i korzyści finansowe
  • każdego dnia
  • moim celem jest: 'ulepszać się w tym, co robię na co dzień'...

A jaki jest Twój cel, jaki model życia wybierasz? Gonisz szarego królika, czy podziwiasz zieloną łąkę i kolorowe kwiaty?

Miesiąc minął – Listopad 2010 (i mały opis tego co było wcześniej)



Moja wartość netto w tym miesiącu zbladła – po ogromnych przyrostach w poprzednim półroczu w ostatnie 30 dni drgnęła raptem o 8 promili. Nie jestem jednak zawiedziony...










Gotówka:
Tutaj (i w funduszach) katastrofalny spadek. Przede wszystkim jest to związane z dwoma sprawami:
  • umówiłem się z klientami, że zlecenia z tego miesiąca opłacą w grudniu
  • stypendium, które wpłynęło na moje konto okazało się o 1/3 niższe niż w zeszłym roku, w związku z czym jestem o 200,- pln w plecy w stosunku do przewidywań :(
  • przyśpieszyłem też odbudowę funduszu awaryjnego...
Oczywiście kończy się to bólem głowy w postaci niemalże utraty płynności – nie jestem w stanie szybko zareagować na dobrą okazję do inwestycji.

Fundusze:
Zaczynając od września powoli inwestowałem w Fundusze: DWS top 25, i Akcyjny i Zrównoważony Legg Mason. Do połowy listopada pracowały wyśmienicie, po jakimś małym spadku ładnie zaczęły piąć się do góry... I 10 listopada trend się odwrócił. Po 48 godzinach sprzedałem wszystko. Ze względu na prowizje i jakiś beznadziejny przepływ informacji między mBankiem a DWS (skreślone: Marek z bloga Droga do wolności wyjaśnił mi, na czym sprawa polega - każdy fundusz ma inne dni, w którym można nabyć i odsprzedać jednostki uczestnictwa) najagresywniejszy fundusz przyniósł złotówkę straty. Pieniądze w największej części poszły na inwestycję w srebrne sztabki.

Akcje:
Kiedyś już inwestowałem w akcje i bardzo się na tym sparzyłem. Teraz cały czas się uczę i przygotowuję do powrotu, dlatego ten wiersz choć pusty, jest obecny.

Lokaty:
Spodziewam się dużej inflacji na początku przyszłego roku, więc prawdopodobnie moje defensywne optymalizowane pakieciki wypłyną niedługo z OpenOnline. W takiej sytuacji oczywiście nic nie dokładam w tym wierszu. Natomiast wycofana kasa to część z jednodniówek mBanku – śmieszne oprocentowanie mnie nie rajcuje, pieniądze zainwestowałem w kategorii 'inne inwestycje'.

Inne inwestycje:
Pewnie najciekawsze ;). Pierwsza to uczestnictwo MLMie, w którym de facto nie uczestniczę. O całym projekcie postaram się napisać posta, albo i kilka, kiedy już będzie dojrzały i przyniesie pewne głębsze refleksje. Druga inwestycja to mój mały projekt 'mały anioł biznesu'. Wszedłem w spółkę, w której jestem tylko dawcą kapitału i pomysłów, natomiast sam nie prowadzę działalności. Daje mi to 12% zysku w skali 6 miesięcy. Choć cały czas mam na czubku głowy tę inflację i chyba renegocjuję umowę na jakieś 7-8% powyżej inflacji. Inwestuję w ten sposób już 4 raz w życiu i o tym też kiedyś napisze parę postów :)

Fundusz awaryjny:
Powoli będę go dobudowywał... Miał zostać łysy w tym miesiącu, ale uznałem, że jest na tyle ważny, żeby nadszarpnąć zapasy gotówki.

Fundusze celowe:
Dotychczas ich nie było. Jednak – nauka na błędach – nadchodzące święta i perspektywa wykupienia biletu MPK uświadomiły mi, że są bardzo przydatne.

Kolekcje:
Jest ich kilka i każda ma inną stopę zwrotu. Najtrafniejszą z punktu widzenia inwestycji jest kolekcja modeli aut – niektóre od stycznia zyskały 100% ! Poza tym kolekcjonuję różne inne dziwactwa, o których napiszę innym razem ;).

Kruszce:
Widząc, co się dzieje na GPW i w stanach podjąłem decyzję o lokacie anty inflacyjnej – kupiłem srebro. Nie mała rola w podjęciu tej decyzji mojego idola – Petera Schiffa. Inwestycja jak na razie trafiona: choć jeszcze nie dotarła do domu w dzień po zakupie zyskała 4%.



Wyzwania:
Jak widać na pasku menu nie stawiam sobie celów, za to podejmuję wyzwania. Będą to wyzwania finansowe i dotyczące rozwoju osobistego. Jak się okazuje w tym miesiącu – finansowe łatwiej spełnić niż osobiste :(.

- projekt A poległ – jeśli do północy nic nie wydam, to rekord zostanie ustanowiony – 860,- wydanych w jednym miesiącu. Nagroda będzie moim prezentem 'pod choinkę'.
- projekt B... Tu już było trudniej. Przyzwyczaiłem się pracować do późna i pomimo wczesnego wstawania i porannej Yerba Mate rano nie mogę się skoncentrować na pracy i wydarte Morfeuszowi minuty marnuję na przeglądaniu maili... W niedzielę i tak odsypiam tydzień.
- projekt C: z racji właśnie porannego rozstroju z nauki nici. Nadrabiam trochę w trakcie dnia, ale planu się nie trzymam, więc to wyzwanie to już porażka na całej linii :(.
Ale, jak już wspomniałem – projekt G z grudnia zrealizowałem z naddatkiem...



A jaka jest Twoja wartość netto i co robisz, aby ją zwiększyć?  

Darmowy Office 2010 i inne dobrodziejstwa z chmur...

Kiedy to zobaczyłem, nie mogłem uwierzyć - najczęściej okradana firma na świecie postanowiła ułatwić życie 'użytkownikom'... Zapoczątkowany przez Google Cloud Computing przynosi użytkownikom internetu coraz to nowe korzyści, a kolejni informatyczni giganci prześcigają się w pomysłach na przyciągnięcie klienta tą metodą.

Office za darmo? Office za darmo!
Kilka tygodni temu Microsoft uruchomił usługę SkyDrive - platformę dającą zdalny dostęp do wszystkich usług WindowsLive i OfficeLive o łącznej powierzchni 25 gb. To oznacza, że możemy korzystać z podstawowego pakietu Office 2010 za darmo. Po założeniu WindowsLiveID możemy logować się na strony outlook.com, live.com, czy officelive.com i korzystać z możliwości Worda, Exclea czy PowerPointa. Oczywiście wszystkie inne korzyści z klikania w chmurach, znane choćby ze stron Googla, mamy również dostępne: tworzenie grup, wzajemne udostępnianie plików, poczta, kalendarz, etc.

Dodatkowo właściciele małych firm mogą bez problemu z tym samym LiveID zalogować się na stronie smallbusiness.officelive.com i założyć zupełnie za darmo stronę www dla swojej firmy. Podstawowa wersja serwisu może zajmować do 500 mb (bezpłatne), które można rozszerzyć i zaopatrzyć w domenę (obie funkcje płatne).

Czy jest w tym jakiś haczyk? Jak dla mnie jeden okrutny: Micro$oft zmusza mnie do korzystania z okropnych przeglądarek: Internet Explorera lub Firefoxa. Dla tych, którzy lubią te 'muły' to pewnie żaden problem, ja jednak wolę pracować w okienku googlowskiej oglądajki.

Co na to konkurencja?
Usługi Google Docs znają już chyba wszyscy, do niedawna byłem jedynym dziwakiem na roku, który nie miał Gmaila (używam konkurencyjnego serwisu AOL). Spis wszystkich usług dostępnych na platformie Google można znaleźć tutaj. Na dzień dzisiejszy Google udostępnia możliwość tworzenia i udostępniania plików tekstowych, arkuszy kalkulacyjnych, prezentacji, ankiet, plików wideo (Youtube), plików graficznych (Picasa), blogów i bardziej zaawansowanych serwisów www (Blogger i Google Sites).

Na szczególną uwagę w tym pakiecie zasługuje mało w Polsce popularny Kalendarz. Nie tylko jest dobrym 'przypominaczem' dla ludzi całodniowo zalogowanych na Gmaila (okna pop-up i maile z przypomnieniami), ale pozwala na darmowe rozsyłanie SMSów znajomym z zaproszeniami np. na piwo...

Inny amerykański gigant - Yahoo! - pozostaje w tyle. Zalogowanie się na fioletowej platformie daje poza dostępem do maila i podstawowego kalendarza potrzebne i przydatne w niektórych serwisach za oceanem YahooID, dostęp do bardzo popularnego Flickra (i kilku innych usług związanych z przechowywaniem plików graficznych) oraz ZumoDrive - 2 gb wirtualnego pendrive'a.

Po co to wszystko?
Wszystkie serwisy Cloud Computingu mają tak na prawdę jedno zastosowanie - są wirtualnymi dyskami umożliwiającymi dzielenie się ze znajomymi swoimi plikami. Dodatkiem, jaki serwują nam informatycy jest możliwość tworzenia tych plików on-line. Ta możliwość na pewno bardzo przyda się tym, którzy pracują na słabszym komputerze, lub np. często podróżują, używając netbooków/smartphonów i nie mogą sobie pozwolić na zaśmiecanie małych dysków tonami zbędnego oprogramowania i kopii backup.
Ja jednak wolę pozostać przy dyskowej wersji OpenOffice, choćby ze względu na psychologiczne korzyści - czuję się bezpieczniej mając pliki 'przy sobie. Jestem też po prostu przyzwyczajony do tego, że jeśli chcę coś zapisać otwieram Writera, a nie przeglądarkę...

Zawsze jednak zostaje nam kilkadziesiąt gigabajtów pewnej i łatwo dostępnej przestrzeni dyskowej :).

A jaka jest Twoja opinia? Zapraszam do komentowania :).`

Moje blogowe 'Hello world' :)


W końcu, po kilku tygodniach odgrażania się dziewczynie i znajomym – zakładam bloga! A skoro już go zakładam wypada się przedstawić...

Kto?
Mam na imię Marcin, od 7 lat studiuję, i pewnie jeszcze chwilę będę studiował. Studiuję różne dziedziny z nauk społecznych, niestety – żadnej związanej bezpośrednio z ekonomią. Może i dlatego, nawet kiedy prowadziłem z kolegą działalność gospodarczą (całkiem dochodową), zawsze czyściłem portfel 'do zera', a nieraz nawet potrzebowałem przyjacielskiej pożyczki...

Ale...
Przez ostatnie kilkanaście miesięcy 'zmieniłem zainteresowania', wiele się uczyłem, pracowałem z różnymi trenerami i coachami. Nowe, 'ekonomicznie świadome' życie prowadzę raptem od pół roku, w trakcie którego udało mi się odłożyć (i zainwestować) 12 000 złotych. Tak, to średnio 2 000 miesięcznie! Dodam tylko, że studiuję i mieszkam w Lublinie – mieście statystycznie tragicznym ;).

Co?
Będę pisał po trochu o wszystkim czego doświadczam – o zarabianiu (własnym biznesie i etacie), oszczędzaniu i inwestowaniu.

Dlaczego?
Powodów jest kilka:
  • chcę przenieść swoje refleksje na nieco wyższy poziom, podzielić się pomysłami i posłuchać opinii innych
  • a za parę lat chcę przeczytać te posty i pośmiać się z samego siebie
  • chcę też nauczyć się pisać na takim poziomie, abym mógł, w dziedzinie, w której uważam się za 'eksperta', zacząć pisać bloga zarobkowo (a w przyszłości może nawet wydać książkę)
  • jeśli ten blog okaże się popularny pewnie za jakiś czas pojawią się tutaj reklamy
  • chcę aktywnie zacząć uczestniczyć w świecie blogów skoncentrowanych na finansach osobistych, inwestowaniu i generowaniu pasywnego dochodu.

Dla kogo?
Last, but not least – dla Ciebie. Mam nadzieję, że moje finansowe perypetie będą dla Ciebie inspiracją i dobrą nauką na cudzych błędach :).

Tak więc – HELLO BLOG-WORLD! Nadciągam!


Czy chcesz wiedzieć o mnie coś jeszcze? Zapytaj – w komentarzu, albo na studencki.portfel /at/ gmail.com – zapraszam!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...