Podoba Ci się ten blog? Chcesz być na bieżąco z nowościami - subskrybuj kanał RSS... Co to jest RSS?

niedziela, 31 lipca 2011

Szkicownik Paryski #1: home, not so sweet home...

Do Francji przyjechałem po raz pierwszy dokładnie 16 lat temu, i co jakiś czas z przyjemnością tutaj wracam. Wróciłem i w tym roku. Trochę za przykładem Grapkulca, trochę Cashflow88 – będę przez dwa kolejne miesiące mojego pobytu pisał o tym co mnie tutaj spotyka w nowej serii wpisów (nie ma sensu robić osobnego bloga). Dzisiaj napiszę o 'jakości życia' we francuskiej jego wersji.

Tak naprawdę trudno powiedzieć czym jest jakość życia. Nawet statystycy robiący jakieś dziwne rankingi na potrzeby utrzymania swojego etatu nie są w stanie prawidłowo odzwierciedlić ludzkich oczekiwań w tym zakresie. Ale postaram się Ci opisać kilka powodów, dla których uważam, że we Francji żyje się 'fajniej'...

Siła nabywcza
Z punktu widzenia pracownika: płaca minimalna w PL: 1 386 brutto naszej waluty/miesiąc; SMIC brutto we FR: 1 365 ichniej waluty/miesiąc. Daje to podstawę (jak dla mnie) do stwierdzenia, że godzina pracy jest w obu krajach warta tyle samo W(aluty) na rynku 'wewnętrznym'...

Podobieństwa: 0,5 kg chleba kosztuje tu około 2 W(aluty), mieszkanie w kilka osób ok 200 W/osobę,

Różnice? 2 kg jogurtu: 2,5 W, telewizor 3D LG przekątna 149 cm: 2 000 W, list zwykły: 0,75 W, kawalerka 10 minut od stacji metra 800 W/miesiąc, rata kredytu za dom z dużym ogrodem w 3 podparyskiej zonie (Colombes / Les Vallees): 600 W/miesiąc, pięcioletni Peugeot 307: 6 000 W...

Polityka, czyli Why?
We Francji istnieje rodzaj niepisanej umowy społecznej, na podstawie której politykom społeczeństwo pozwala kraść w zamian za ochronę interesów gospodarczych w skali międzynarodowej. Polityk kradnie – eh, to już taki zawód; gorzej, kiedy tak jak DSK zacznie gwałcić (dosłownie i w przenośni) protokół dyplomatyczny...

Francuskie ministerstwa dotują co się da aby tylko uzyskać gospodarczą supremację w europie. Sarko jest tylko kukłą, którą korporacje wożą na zagraniczne spotkania (kiedy jechał bodajże do Peru w tym samym dniu przyleciało 6 czarterów z francuskimi korpo-negocjatorami).

Kończy się to tym, że np. Grupa Casino była dotowana dopóty, dopóki nie wykupiła niewielkiego, ale ważnego udziału największego lokalnego rywala – Tesco. Dzisiaj zresztą znów jest dotowana, aby nie wpuścić do europy Walmart'a.

Jakość jakości
Oprócz różnicy w wartości godziny pracy w przeliczeniu na ilość towarów trzeba też wspomnieć o kolosalnej różnicy w ich jakości. Przykład?

W PL jogurt o smaku jagodowym (w wersji południowopolskiej: borówkowym) składa się z resztek z mleka w proszku barwionych sokiem z buraków ćwikłowych albo aronii + E ileś-tam nadające smak. Przed sobą mam Yoplait – 25% jagód. Nescafe nie zajeżdża zbożówką a środki czystości... jedna łyżeczka proszku pierze (skutecznie) kilka kilogramów prania.

Polaków nie tylko udaje się poić rozwodnioną żółcią bydlęcą, ale nawet udaje się im wmówić, że to piwo. Później pijąc na przykład prawdziwe piwo z browaru Duyck (Jenlain) prychają i kaszlą jak koty, 'bo to jakiś syf jest, nie piwo'...

Zresztą – żeby mi nie zarzucono wszystkozachwytu nuworysza: Polacy (i nie tylko) będący tutaj od 20 lat, pomimo uginających się u nas półek w sklepach i lepszych polskich cen (po przeliczeniu) ciągle wysyłają do kraju przede wszystkim paczki z jedzeniem i chemią gospodarczą (oraz elektroniką, ubraniami, etc...).

Dach nad głową
Ważnym elementem chyba dla każdego z nas jest otoczenie w jakim mieszkamy. W Paryżu możliwości jest wiele: można spać z 7 chińczykami w garażu za 50 EUR/miesiąc, można we dwóch w kawalerce wielkości garażu bez netu i ze wspólnym WC na korytarzu za 150 EUR/miesiąc, we 4 osoby w normalnej kawalerce za 190 EUR/miesiąc...

Poza garażem testowałem wszystkie inne możliwości. Wbrew pozorom to nie jest ani upadlające, ani jakoś specjalnie uciążliwe. Dla osoby pracującej co najmniej 8h dziennie (+2 h minimum na przejazdy) potrzebny jest przede wszystkim wygodny szeroki prysznic, market i stacja metra w pobliżu. No i telewizor dla nałogowca.

Jaskinie bogaczy
'Najgorsze' moje mieszkanie to dwuosobowy pokój 11 m2, piętro 7/7, kuchnia 0,5 m2, przy niej prysznic o boku 60cm z obleśnie przyklejającą się do pleców ceratą, wspólny kibelek na korytarzu i winda, w której nie zmieścisz się z plecakiem.

Dla mnie to nic złego, w końcu jestem tutaj na 3 miesiące. Mój współlokator jest tutaj ponad 20 lat, pracuje 'na akord': wychodzi o 6:00, wraca o 20:00. W tym czasie kupił w Krakowie i Rzeszowie 3 mieszkania pod wynajem, a wakacje spędza na jachcie. Po prostu stracił gdzieś polskiego ducha pod tytułem 'Zastaw się, a postaw się!'.

20 lat w takich warunkach bym nie wytrzymał...
Tym bardziej, że 18 dzielnica jest... hm, ciekawa. To nieprawda, że nie ma tutaj 'białych' – naliczyłem chyba z 7, jeszcze ja i mój współlokator, to razem 9 osób!

Kilka kilometrów dalej, przy stacji metra Porte de Clichy jest mały placyk, a na nim kilkadziesiąt aut z kartkami 'do sprzedania'. Kiedy marokański menedżer tej wystawy zauważy Twoje zainteresowanie podejdzie do Ciebie i będziesz mógł złożyć zamówienie. Dawniej dostawa zajmowała około tygodnia, dzisiaj jest już coraz trudniej.

Kłamstwem jest, że z ludźmi pochodzenia arabskiego/afrykańskiego nie da się w ogóle dogadać. Przecznicę dalej, pod HLM'em (blokiem socjalnym) stoi miejscowy szaman. Należy u niego zakupić kilkanaście gramów magii (tanio tu) i obowiązkowo wypalić z natychmiast pojawiającym się patrolem autochtonów. Proste, a gwarantuje nietykalność na kilka dni ;).

Później mieszkałem w miejscowości Pantin (spora społeczność Chińska i Pakistańska), a dzisiaj mieszkam w 2 pokojowym mieszkanku (zamienionym z młodym polskim małżeństwem za flaszkę, z Polakami tutaj wszystko zamienisz za flaszkę), w 20 dzielnicy. Charakter tej części Paryża widać szczególnie w piątkowy wieczór (zaczyna się Szabas).

W następnym odcinku...
Za tydzień napiszę jak się we Francji sprawa ma z pracą robotnika, pozorowaną pracą w korporacji BNP Paribas (dzięki znajomości z bardzo sympatyczną jej 'pracownicą') i jak wygląda prowadzenie własnego biznesu w socjalistycznym państwie (przy dobrej znajomości języka łatwo zostać przydupasem szefa :P).


A jak Ty spędzasz wakacje?

niedziela, 10 lipca 2011

Wakacyjna przerwa...

Nadeszły wakacje, więc już od tygodnia realizuję swój plan pracy w Paryżu. A z racji tego, że robię co mogę, aby dziennie zarobić minimum 200 eur - wstaję o 5.00 i pracuję do momentu padnięcia baterii. Żeby więcej odłożyć mieszkam w jaskini bez netu, tak więc w lipcu na pewno blog będzie wyłączony z obiegu :(. 


W sierpniu zmieniam mieszkanie (bogu dzięki, na razie męczę się na Clichy - Saint Denis, gdzie miejscowi szamani co jakiś czas rozpoczynają rytuał palenia aut...), może wtedy już padnę od pracy w 3 firmach na raz i będę miał czas, żeby coś naskrobać... choćby o 'emigracji' ;).

Jak na razie pozostaje mi tylko pozdrowić czytelników i życzyć wszystkim udanych wakacji :D. 

A voir!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...