Podoba Ci się ten blog? Chcesz być na bieżąco z nowościami - subskrybuj kanał RSS... Co to jest RSS?

wtorek, 24 stycznia 2012

Książka na weekend XIV: Jak założyć skuteczny i dochodowy sklep internetowy



(...) Jest wiele e-sklepów, które promują się niemal wyłącznie w wyszukiwarkach. Czasami ich właściciele, prosząc mnie o pomoc, udostępniają mi statystyki sklepu. Widzę wtedy często, że wyniki organiczne z Google stanowią np. 95%. Czy to dobry znak? Zdecydowanie nie. Promocja sklepu internetowego, tak jak każda inna ważna dziedzina biznesu, wymaga dywersyfikacji...”

Autorzy:
Wojciech Kyciak od kliku lat prowadzi firmę doradzającą w zakresie e-commerce, dzieli się swoją wiedzą na blogu i (jak widać) w książce o handlu internetowym. Drugi z autorów, Karol Przeliorz, jest dyrektorem działu prawnego Helion SA – tutaj znajdziesz jego profil naGoldenLine. Pan Karol jest autorem dodatku 'A', omawiającego właśnie kwestie prawne...

Część I – Marketing, promocja sklepu i komunikacja z klientem
Na pierwszy rzut oka książka wydaje się być ciekawa – spis treści sprawia wrażenie wyczerpującego temat, ilustracje dodają książce 'życia', tak jak i anegdoty związane z ciekawymi przykładami.

Jednak po wczytaniu się w pierwsze rozdziały pojawia się uczucie znudzenia. Sklep ma być ładny, funkcjonalny, bla, bla... To już znamy. Z jednej strony autor tekstu przemawia do czytelnika jak do debila, niemalże tłumacząc czym jest internet – z drugiej zamieszcza pojedyncze linie kodu.

Skłamałbym jednak, gdybym napisał, że niczego się nie dowiedziałem. Spodziewałem się na przykład, że obecność e-sklepu w pasażach jest niemalże punktem obowiązkowym w planie promocji. Jak się jednak okazuje, pasaże nie tylko nie wpływają na sprzedaż, ale podnoszą też koszty prowadzenia e-biznesu.

Po przeczytaniu pierwszej części w całości negatywne wrażenie zniknęło. Dobry opis sposobów organizowania programów partnerskich, ciekawy pomysł na akcję PRową czy opis funkcjonalności trackingu w sklepie internetowym zmieniły moje nastawienie do książki. Z przyjemnością więc zasiadłem do kolejnej części...

Część II – funkcjonalność
Tutaj znów autor na początek serwuje nam rozczarowanie: screeny, opisy już istniejących sklepów i w zasadzie jałowa dyskusja pod zbiorczym tytułem: robić 'jak wszyscy', czy 'po swojemu'?

W połowie lektury pojawia się pytanie: dla kogo tak naprawdę jest ta książka? Biorąc pod uwagę zróżnicowanie umiejętności, jakie trzeba posiąść, aby zrealizować rady zawarte w tym wydawnictwie, nigdy nie podarowałbym jej osobie chcącej założyć e-sklep. To czysty podręcznik dla projektantów sklepów, agencji interaktywnych, etc.

Nawigacja, koszyk, bezpieczeństwo, ilość ekranów, wygląd ekranów... To wszystko ma znaczenie, kiedy osobiście projektujesz sklep. Kiedy składasz zamówienie, wystarczy przecież porównać funkcjonalność produktu z ofertą konkurencji...

Część III – wybieramy sklep
I tutaj znów pojawia się odpowiedź na moje wątpliwości. W tej części znajdziemy zestaw opisów-recenzji różnych systemów e-sklepów: od darmowego osCommerce aż do sporej listy systemów abonamentowych i w pełni komercyjnych.

Problemem jednak zostaje objętość tej części. Gotowych systemów e-commerce znajdziemy w sieci na pęczki, dane dezaktualizują się niemalże z tygodnia na tydzień, a ta część książki to raptem 3 rozdziały i 15 stron. Szeptem jedynie dopiszę, że dwie poprzednie części liczą ponad 100 stron każda!

Bardzo brakuje mi tutaj bliższego opisu choćby najpopularniejszych funkcji gotowego e-sklepu do kupienia. Niech by to była nawet tabelka na dwóch stronach – ale żeby była...

Część IV – logistyka w sklepie internetowym
Kolejne 2 rozdziały (10 stron!) zajmują się typowymi problemami związanymi z pakowaniem i wysyłką zamówień. Kto kiedykolwiek sprzedawał większy asortyment choćby przez Allegro ten wie, że moment, w którym tracisz kontakt z towarem jest często 'wąskim gardłem' e-sprzedaży.

W tej części znajdziemy kilka podpowiedzi związanych z tymi kwestiami, jednak trudno znaleźć w nich cokolwiek, czego człowiek o średnim IQ i błyskotliwości nie byłby w stanie wymyślić samodzielnie.

Teksty w dwóch ostatnich częściach książki są raczej na poziomie darmowego bloga i raczej powinny znaleźć się w spisie treści jako 'dodatek'.

Dodatek 'A' – Prawo w kontekście sklepu internetowego
Mój egzemplarz to wydanie z 2006 roku, zawiera tylko jeden dodatek. Za to jaki! Jeśli czytasz tego bloga regularnie to wiesz już zapewne, że znajomość prawa uważam za jedną z podstawowych powinności przedsiębiorcy. W tym dodatku widzę więc wisienkę, na marnym bądź co bądź, torcie.

18 stron zrozumiałego wykładu tłumaczącego wszystkie kwestie na przykładzie regulaminu helion.pl Pan Przeliorz przygotował co najmniej należycie. Warto  jednak pamiętać o prawnym ADHD naszych 'wybrańców' i sprawdzić aktualny stan prawny samemu, ale przynajmniej mamy gotową check-listę ustaw i paragrafów wraz z omówieniem.

Dla kogo jest ta książka?
Książkę dostałem od kolegi, który projektuje e-sklepy. Trzyma kilka egzemplarzy w swoim biurze – i właśnie dlatego nią się zainteresowałem. Rozdaje je swoim klientom, którzy kwestionują jego ceny (3 – 30 tysięcy złotych za zlecenie).

Lektura nie zawiera wiele przydatnych wskazówek dla nie-programistów, trudno więc na jej podstawie samemu zbudować kompletny e-sklep. Jej najmocniejszą stroną są analizy marketingowe, ale te zainteresowani znajdą za darmo na internetowych blogach.

Moim zdaniem książka przyda się początkującemu projektantowi i osobie, która ma zamiar zlecić wykonanie swojego pierwszego e-sklepu specjaliście. Będzie wspaniałą check-listą, która pozwoli sprawdzić poprawność wykonania zlecenia. Nie liczyłbym jednak na to, że dzięki niej samodzielnie założysz zyskowny sklep internetowy.

Czy warto?
'Jak założyć skuteczny i dochodowy sklep internetowy' wydało wydawnictwo Helion – 279 stron przyzwoitego papieru w miękkiej oprawie za 39 złotych. Jeśli jesteś 'zielony' w marketingu internetowym i e-commerce – na pewno warto kupić tę książkę. Jeszcze lepiej pożyczyć. Jeśli jednak już coś w życiu przez internet sprzedałeś, to prawdopodobnie nie dowiesz się z niej nic nowego.

Tutaj znajdziesz fragment książki w formacie pdf (strona wydawcy).

Jako bonus – case study (prezentacja) autorstwa Wojciecha Kyciaka:

P.S. Dzisiaj miałem w planie recenzję 'E-biznesu od podstaw' Tomasza Piotrowskiego. Plany jednak uległy zmianie ze względu na fakt, że powyższa książka została wycofana z obiegu przez wydawcę...
-

A może czytałeś już książkę duetu Kyciak – Przeliorz i jesteś nią zachwycony? Chętnie poznamy i Twoją opinię :)!



piątek, 20 stycznia 2012

Wpis o tym, jak przyjemnie dziadować.


(www.demotywatory.pl)
Wydaje się, że temat oszczędzania został już na blogach wyczerpany. Każdy powinien przelać 10% miesięcznych... Proste rozwiązanie okazuje się nie takie znów proste, i wielu ludziom (w tym niżej podpisanemu) najzwyczajniej w świecie nie udaje się tą metodą odłożyć ani złotówki. Dlaczego tak jest, i w jaki sposób 'niezauważenie' udało mi się oszczędzić w tym roku ponad 20 000 złotych?...

Robiąc małe podsumowanie poprzedniego roku zdałem sobie sprawę ze smutnego faktu: dupa ze mnie, nie inwestor. Jednocześnie zauważyłem, że bogacę się niemal w tempie 100% rocznie. Wszystko dzięki oszczędnościom.

Dlaczego oszczędzanie nam nie wychodzi?
Żyjemy w świecie premiującym natychmiastowe wyniki: w firmie, w szkole, w życiu prywatnym. Liczy się tylko to, co jest natychmiast. Chcemy tego czy nie: przesiąkamy tą filozofią krótkiego terminu.

Co otrzymujemy natychmiast, kiedy podejmiemy decyzję o oszczędzaniu? Najnieprzyjemniejsze uczucie na świecie, zwane frustracją. 'Stać mnie', ale 'nie mogę'. I to jeszcze ja jestem tym głupkiem, który mówi, że 'nie mogę'.

Zupełnie tak samo, jak palacza nie motywuje informacja o uniknięciu raka za 20 lat, tak i mnie nie motywuje potwierdzony tabelkami na setkach blogów fakt, że za 20 lat będę milionerem za owe 10% miesięcznie...

Obchodzi mnie dzisiaj, że choć mogę, to nie chcę.

Jak więc uczynić oszczędzanie łatwiejszym?
Odpowiedź jest prosta: uczyń wzrost swojego bogactwa codzienną przyjemnością! Jak?

U mnie zaczęło się od najgłupszej, inflacjo-stratnej metody słoikowej. Postaw przed sobą słoik, szklankę, cokolwiek. Wrzuć do środka złotówkę, dwie, pięć... Taki właśnie dźwięk wydaje bogactwo. Pierwszego dnia moja przyszłość brzmiała właśnie jak pięć złotych. Drugiego już jak 60, bo 'natychmiastowe efekty' były słabe.

Zaimponował mi wtedy Marcin, który napisał na swoim blogu, że zaczyna kolekcjonować pieniądze. Po cichu do swoich kolekcji dodałem podobną. Przyjemność z natychmiastowego 'bogactwa' okazała się większa niż ta, którą dawały słodycze, piwo i inne pierdoły.

(www.demotywatory.pl)
No dobra, 5 złotych...
Po jakimś czasie okazuje się, że przyjemniejsza storna medalu już nie jest taka przyjemna: odporność na bodźce wzrasta im jest ich więcej i im są częstsze. Kiedy masz już 5 000 w skarbonce dołożenie kolejnej pięciozłotówki nie jest już taką wielką frajdą.

Jeśli nie działa stary bodziec – zastąp go innym. U mnie były to jednodniowe lokaty. Natychmiastowy (codzienny) i widoczny zaraz po zalogowaniu się na konto wynik znów zadziałał. Grosiki zbierały się w złotówki, złotówki w stówki...

Później przyszedł już czas na inwestycje. Inwestycje niosą ze sobą ryzyko, więc wracamy do pytania o natychmiastowy efekt. Znów niepewność, czasem nawet poczucie zagrożenia. Ja z nich akurat nie zrezygnowałem, ale wielu znajomych po pierwszej potyczce z giełdowym czy forexowym potworem dało sobie spokój.

Oszczędzanie czy dziadowanie
Aż chciało by się napisać: wybór należy do Ciebie. Prawda jest jednak odwrotna: to ludzie, którzy 'recenzują' Cię za plecami decydują, czy 'dziadujesz', czy jesteś po prostu oszczędny. Najczęściej są to ludzie, którzy z bogactwem mieli styczność co najwyżej oglądając 'Modę na sukces'.

Żyjemy w kraju, w którym nie wypada być bogatym i dążyć do bogactwa. Z drugiej strony: 'zastaw się, a postaw się' mówi mądrość ludowa. Ciężko w tym doszukać się logiki poza oczywistym wnioskiem – lubimy pozory.

Dlatego też uważam, że nie ma czegoś takiego jak skąpstwo. Swoje miejsce w świecie wyznaczamy porównując się z innymi. Więc jeśli już musisz się porównywać, porównuj stan skarbonki...

Jeszcze tekstu nie skończyłem, a już się ze  mną kłócą... ;)


(www.demotywatory.pl)







niedziela, 15 stycznia 2012

Pytanie czytelnika: może jednak da się zarobić nic nie robiąc?


Jeszcze klika słów o zarabianiu
na Allegro...
Po kolejnej dłuższej przerwie (wytłumaczę się w podsumowaniu stycznia) wypada mi przede wszystkim odpowiedzieć na kilka pytań mojego imiennika Marcina, które zamieścił pod wpisem '150% zysku w miesiąc bez ryzyka, czyli magia zginania kręgosłupa ;)'. Jak sam pisze – zauważa w moim wpisie parę nieścisłości. Pozwoliłem sobie więc na zacytowanie i szerszą odpowiedź, mam nadzieję, że z pożytkiem dla Ciebie.

Całość komentarza Marcina, autora blogów 'Życie z odsetek' i 'Portfel gracza', możesz znaleźć pod postem o mojej strategii allegrowej, natomiast na potrzeby tego wpisu pociąłem go na poszczególne elementy, z którymi postaram się dyskutować :). Cytaty Marcina zielono i kursywą:
Przeczytałem jeszcze raz i widzę parę nieścisłości, oraz mam parę pytań.
Trochę wazeliny: dzięki :). Piszę rozwlekle, więc kiedy ktoś wysili się na 'drugie czytanie' czuję się doceniony...
Mi osobiście zawsze szkoda tych 20-50pln bo boję się, że wystawię w ciul przedmiotów a sprzeda się jeden i pokryje jedynie prowizje Allegro.
Ta pani chyba się
komuś naraziła... ;)
(www.demotywatory.pl)
Przed tym właśnie bronię się wystawiając wszystko od 1 pln BCM. Nie ma takiej prowizji, na której bym stracił. 
Często stawałem na punkcie 3. Kiedy nawet zrobiłem 4 to na 5 nie miałem siły. Często są przedmioty zakurzone i przygotowanie choćby jednego kosztuje trochę czasu.
Przypomnienie: punkt 3 to nauka robienia tabel w HTML i szablonu. 4 i 5 to przygotowanie zdjęć i opisów. No cóż – jak będziesz wysyłał przedmioty, to i tak będziesz je musiał wyczyścić/przygotować. Lenistwo lenistwem, ale jeśli przygotujesz funkcjonalny system sprzedaży, w którym każdy przedmiot oddasz z zyskiem – będziesz miał odpowiednią motywację. 
W niedzielę na 7 czy 14dni?
Wystawiam wyłącznie 7-dniowe aukcje. 14-dniowe miały by dla mnie sens przy działalności gospodarczej, kiedy musiałbym zachować przyzwoity obrót także w święta czy wakacje, kiedy kupujący użytkują Allegro z inną intensywnością. Ale nie muszę utrzymywać stałego obrotu, a w święta wolę odpoczywać.

W związku z tym: jeśli planujesz regularną kampanię na Allegro – planuj kalendarz aukcji. Jeśli sprzedajesz okazyjnie raczej nie musisz się tym przejmować. Z mojego doświadczenia wynika, że aukcje (nie 'kup teraz') 14dniowe nie przynoszą wyższych zysków ani większej ilości obserwujących niż tygodniówki. Jedyna ciekawsza (oczywiście) statystyka to ilość wyświetleń, która nie przekłada się na cenę.
Z przygotowaniem opisu schodzi, a nie robienie go w Allegro jest nudne np. notatnik++. A potem i tak jeszcze raz trzeba będzie robić to w Allegro, a jak za długo to aukcję wypierdoli :)
Po pierwsze: jak zawsze to kwestia wprawy. 
Po drugie: można to obejść. Sprzedając planszówki skorzystałem z przysługującego mi ustawowego prawa cytatu i wklejałem część opisu ze strony dystrybutora, oczywiście podając źródło.  
Po trzecie: przygotuj stronę 'o mnie', na której zawarte będą wszystkie informacje powtarzalne w Twoich aukcjach. Np. klasyfikacja stanu: w aukcji piszesz tylko „stan wizualny 90%, funkcjonalność 100%” i dajesz link do strony 'o mnie', gdzie zostało wyjaśnione, jak przyznajesz te %. 
Co do wysyłki, polecony ekonomiczny wolę brać gabaryt B aby np. dobrze zabezpieczyć grę (nawet same 2 koperty potrafią nie dowieść pudełka gry w całości), a to już 4,5 do 5.10. Do tego dochodzi koperta od 50 do 81 groszy + dodatkowe bąbelki, tekturka czy choćby taśma, żeby ktoś gry nie podpierdolił. Doliczysz cenę za wystawienie lub nie, to za 1zł maksymalnie musisz zapakować przedmiot. Dużo razy to liczyłem i zawsze były to grosze na plusie. Równie dobrze mogę wystawić przedmiot o 10zł drożej i się wszystko wyrówna. Czy więc zawyżanie o 2zł to taki zarobek, że warto to robić? Czasami mając tańszą wysyłkę kupią u nas. 
Trzy kwestie: pakowanie, koszty wysyłki, rozumienie kienta. Pakowanie zależy od rodzaju towaru. Tak jak pisałem wcześniej: gruba, a nawet podwójna czy potrójna tektura falista jest darmowa, w większości sklepów cieszą się, że się jej pozbyli. To samo ze starymi plakatami na 'kopertę' (nawet papier ksero A3 za parę groszy wystarczy).

Zawsze można oszczędzić
na przesyłce ;)
(www.botopolska.pl)
Koszty wysyłki... Popatrz na to tak: żeby zarobić 2 złote dziennie musisz sporo odłożyć i pokombinować trochę z lokatami. Albo przycisnąć to do kosztów: zarobisz na czymś, co i tak musisz zrobić. Inaczej: sprzedasz 100 przedmiotów w miesiącu, na każdym zarobisz 2 pln na usłudze pakowania. Nie wiem gdzie mieszkasz, ale w Lublinie dwusetki nie leżą na ulicy :(.

Trzecia wątpliwość dotyczy klientów. A i trochę charakteru. W biznesie nieruchomości istnieje kategoria 'zmotywowanego' sprzedawcy. Ogólnie rzecz biorąc, jest to osoba, która woli wyrządzić krzywdę swojemu portfelowi niż nie sprzedać towaru. Ja nie jestem tym typem sprzedawcy, sam szukam zmotywowanych kupujących. 
Ja wystawiając parę razy po 1zł bcm się przejechałem. Jeśli się zna wartość przedmiotu to nie polecam.
'Profesjonalni' sprzedawcy od czasu do czasu proszą znajomych o podbicie ceny i sami działają z kilku kont: po pierwsze podbijają swoje ceny. Po drugie odkupują od konkurencji przedmioty, które są w stanie sprzedać drożej. Po trzecie zostawiają sobie konto na 'odwetowe' negatywy i ewentualnego bana od Allegro. W korpo-języku nazywa się to zarządzanie ryzykiem.

Oczywiście jest to niezgodne z Regulaminem Allegro, ale jak to bywa: teoria sobie, a życie sobie...
Nie wiem czemu nie akceptujesz Płacę z Allegro, ja to nawet preferuję. Z moim kapitałem nie ma dla mnie różnicy czy kasa przyjdzie za 21dni listonoszem czy wpłynie na konto. Plus taki, że od razu mogę 15minut po aukcji skończyć rozmowę i pakować bo widzę, że kasa doszła. A na wysyłkę te parę zł zawsze się znajduje. Potem jest większy zarobek, bo drobne i tak by się wydało :)
To znów kwestia szacunku do siebie i swojego portfela. Dlaczego moje pieniądze mają przez choćby jedną noc (lub cały weekend) leżeć na lokatach Allegro i zarabiać na Allegro, a nie na mnie – skoro są moje?

Po drugie, o czym już pisałem, to pozwala dyscyplinować klientów. Naprawdę przydatne.
Ostatnio sprzedawałem 3 marki po 209, 219 i 229 w odstępach pół godzinnych w niedzielę, może i robiąc odstępy tygodniowe na jednej bym zarobił 350zl? kto wie. Wiem, tyle że pierwszą licytowali do 214 a następne kupiła ta sama osoba i nikt inny nie licytował. Kto więc wie czy dwie następne za 4 tyg w ogóle bym je sprzedał?? Czuję, że mogłem zarobić 30zł więcej albo nic na dwóch pozostałych :)
Wracamy do zarządzania ryzykiem. Kupił od Ciebie sprzedawca (z drugiego, trzeciego, dziesiątego konta), który na tym sporo zarobi. Ogólnie: dobry sprzedawca sprzedaje po cenie, jaką mógł zyskać. Świetny – po wyższej. Gówniany - ... Matematyka jest bezlitosna.
Składanie ofert poza allegro grozi banem, zresztą tak jak wliczanie jawne prowizji czy kosztów wystawienia ;) Za to nic nie broni byś liczył sobie 50zł za godzinę pakowania :P (z tym, że przedmiot nie może być rażąco tańszy niż koszty zawyżenia wysyłki).
Dobre relacje z klientami
skutkują wstrzemięźliwością
przy wystawianiu  komentarzy.
(www.demoty.pl)
Jeśli masz dobry towar, reputację i odpowiednie ceny – donosiciel strzela sam sobie w kolano. Dochodzi tutaj znajomość branży. W mojej (kolekcjonerstwo) jakieś 90% sprzedaży odbywa się poza A, portal służy tylko do nawiązania kontaktu i przetestowania uczciwości drugiej strony.

Owszem, to kolejna zakazana w regulaminie taktyka. Tyle, że co kilka dni dostaję od kogoś zapytanie przez pytania Allegro 'Czy nie jest Pan zainteresowany zakupem...'
Cwaniacy i kretyni się trafiają. Czasami pytam o adres 3x, jak np. ostatnio pytając czy to wysyłka do Niemiec czy do Polski odpowiedział mi najpierw "Tak jak pan napisał" potem, "tak jak niżej!" a potem, "tak", a na sam koniec "przecież napisałem, że do Niemiec!"... 

Z tym drugim to inna sprawa, bo utarło się tak, że kupując więcej przedmiotów za wysyłkę płaci się raz. I o ile możesz nie mieć tak napisane na Aukcji o tyle tak się utarło, i z tego tytułu, że pozbyłeś się naraz dzięki niemu 5szt to mogłeś tą nadwyżkę pokryć (o ile nikt np. nie licytował, on przelicytował o tyle ile ta wartość przesyłki wynosi i inne zmienne).
Właściwość ustawowa jest następująca: 'utarło się' nie ma mocy wiążącej, jeśli jest sprzeczne z pisaną umową zgodną z ustawą. W praktyce oznacza to, że jeśli w aukcji, na stronie 'o mnie' bądź w mailu napiszesz „Jeśli licytowałeś na kilku moich aukcjach skontaktuj się ze mną w celu ustalenia kosztu łącznej przesyłki” - to 'utarło się' służy do podcierania tyłka. Można takiemu klientowi od razu zwrócić pieniądze i wystawić towar od nowa, ponieważ złamał warunki umowy.

Tyle w kwestiach prawnych. Oczywiście szkoda szargać sobie nerwów cwaniakami dopóki nie przynosi to poważnych szkód w portfelu. Tak czy inaczej – zarobisz na takim kupującym.
Teraz pytanie czy to 7% to w skali roku czy miesiąca? I od jakiej sumy. Mnie by tyle z 20tys obrotu (jeśli taki jest możliwy w miesiąc regularnie) by w pełni zadowoliło, i często myślę czym by tu obracać by te głupie 500-1000zł zarobić/dorobić.
Skarbówką zapachniało ;). Jeśli chodzi o 'te głupie' 500 pln – to 40% już zarobisz na samej wysyłce :D. Do tego pomyśl o multiplikacji: Świstak,  Aukcjusz... Nie jest to może powalający obrót (choć Aukcjusz w mojej branży dobija do Allegro), ale odczuwalny w sakiewce.
Nierobów takich jak ja :) Pewnie dużo. Choć Allegro to nie taki łatwy chleb, bo ciągle nie mam na to siły :P

Co byś proponował z moim kapitałem w Allegro? 
Ciuchy ciągle są podstawowym towarem na aukcjach. Defensywnie można na przykład wejść w dealerkę srebra (ciężko na tym stracić). Handel chińską elektroniką ciągle daje zarobić (i wykpić się z odpowiedzialności)... Poszperaj na eBay lub na Alibaba.com...

W zarabianiu najważniejsza
jest wiedza...
(www.sxc.hu)
Niezależnie od tego, co robisz – najpierw pasuje uruchomić kilkanaście prywatnych aukcji dla znajomych, dzięki którym w krótkim czasie nazbierasz sporo dobrych komentarzy / punktów. Zadbaj też o jakiś szablon (jeśli nie chce Ci się: pytaj na forach, np. Gimpuj.info, ale unikaj takich wtop).

I zainwestuj w 'Psychologię Ekonomiczną' pod redakcją Tadeusza Tyszki (nudna, ale zawsze przydatna). Minimum: w ciągle aktualnego e-booka Tomasza Piotrowskiego 'E-biznes od podstaw' (to będzie kolejna Książka na weekend). 


I tym sposobem dotarliśmy do końca kolejnego stutysięcznika... W zasadzie powinienem teraz podziękować Marcinowi za współautorstwo – co też czynię :). Oczywiście wszystko, co napisałem powyżej, tyczy się mojej strategii, skoncentrowanej przede wszystkim na rynku kolekcjonerskim. Jeśli masz jakiekolwiek doświadczenie na innych rynkach, lub chcesz się podzielić swoją strategią – wszyscy będziemy co najmniej zadowoleni i wdzięczni za Twój komentarz...


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...