Podoba Ci się ten blog? Chcesz być na bieżąco z nowościami - subskrybuj kanał RSS... Co to jest RSS?

wtorek, 28 lutego 2012

Czy w tym kraju da się zarobić nie oszukując?



Kilka dni temu kolega prowadzący bardzo atrakcyjny dla klienta i coraz zdrowszy biznesowo sklep z radością oznajmił mi: zaraz zobaczysz, jakie cudo niedługo dni będę miał w ofercie. Kontrahent zapewnia – bebechy od świetnego producenta, montowane w Polsce, sensowna cena. Chyba jestem strasznie złośliwy, bo w 10 minut znalazłem 'cudo' na Alibabie. Chińskie, dolar za sztukę, akcesoria gratis...

Od lat przedsiębiorstwa w indeksie zaufania społecznego plątają się gdzieś w dole tabeli między urzędami a sejmem i senatem. Stała grupa ponad 40% ankietowanych przez CBOS twierdzi, że zaufanie między kontrahentami źle się kończy. Skąd się biorą takie kwiatki? Pewnie część możemy zawdzięczać komunistycznej i 'prywaciarskiej' spuściźnie lat '80-'90, ale miejsce między zawodowymi rabusiami i kłamcami chyba zapewniliśmy sobie sami...

Biznesowa nerwica
Kilka tygodni temu pisałem o psychologicznej ułomności dzisiejszego świata: oczekiwaniu natychmiastowego efektu. Tej nerwicy podlegają wszyscy przedsiębiorcy, a w szczególności Ci, którzy zamiast podejścia marketingowego wybierają akcje akwizycyjne.

Akwizycja jest sama w sobie obarczona piętnem natychmiastowych efektów, niektórzy sprzedawcy nawet nieświadomie przechodzą od 'koloryzowania' do kłamstw. Ale są i tacy, którzy z dniem startu wpisują je w swoją strategię.

Facebook? czy nie facebook...
Jeden z moich znajomych, który również oszukuje swoich klientów co do pochodzenia chińskiego produktu (ustawa o przeciwdziałaniu nieuczciwej konkurencji – 2007) tłumaczy się albo znikomym znaczeniem tego faktu (!) dla odbiorcy końcowego, albo i branżą, w której wszyscy łżą jak psy.

Czasem też zdradzi swoją motywację – bo facebook tak szybko, łatwo, i ściema i oszustwa (wobec wspólników) też... Co ciekawe: tak samo tłumaczą się importerzy chińskich zegarków, butów, wszelkiego shitu.

Zapominają o wielu szczegółach: FB nie oszukuje klientów, FB nie powstał wczoraj (wbrew pozorom, bo biznes zaczął się od FaceMash), FB korzystał z dźwigni (pieniądze inwestorów). Tak, to trzy podstawowe różnice między ich 'biznesami' a FB.

A tak przy okazji: FB to produkt dojrzały, niedługo dorówna mu Pinterest i będzie się działo... :)

Zmieńmy branżę
i zajmijmy się usługami. Tu dopiero kłamcy mają pole do popisu! Kolejny znajomy: przeprowadził w życiu dwie kampanie na FB dla podmiotów komercyjnych, z czego za jedną mu zapłacili. Nazywa siebie 'ekspertem od mediów społecznościowych', prowadzi szkolenia, webinary i inne cuda.

Następny: 4 (kalendarzowe) lata temu dołączył do grupy ludzi, z którymi przygotował ze trzy kilkugodzinne szkolenia w pierwszym roku, dwa w kolejnym, i chyba nawet z jedną kilkugodzinną pogadankę przeprowadził osobiście. Pisze o sobie – 'ekspert, od 4 lat organizuje i prowadzi szkolenia (…)'.

Z dupy (za przeproszeniem) internetowi eksperci
Jeśli kiedyś uczyłeś młodszego brata wiązać buty, to w internecie masz prawo nazywać się ekspertem od coachingu i ternerem!

Ta dewaluacja eksperckości ma przyczynę w postrzeganiu przedsiębiorczości przez pryzmat lansu. Jak w debiutanckim rapowym teledysku: tanie białe dziwki, kserowane dolary i limuzyna z wypożyczalni. A zamiast koki – beznikotynowa tabaka.

Przecież niefajnie być gościem, który robi fajne i ciekawe szkolenia. Niefajnie być gościem, który sprzedaje fajne, chińskie, ale dobre / wytrzymałe / ładne buty. Prawda jest niefajna, lepiej pchać w buty słomę. I nazywać to PRem, marketingiem...


W internecie jeszcze łatwiej – w końcu nie musisz patrzeć okłamywanemu prosto w oczy. A kto da się nabrać, ten sam sobie winien. Jak mawiają bracia zza wielkiej wody: 'There's a sucker born every hour!'.


Czy aby na pewno biznes ma krótkie nogi?

Rynek kształtują w końcu dwie siły, w tym popyt. Francuz czy nie Niemiec nie kupiłby kiełbasy złożonej z solanki, wody i bułki tartej (która też jest nie z bułki, a z chleba). Polak wie, że reklama kłamie... i robi to, co reklama mu podpowiada. Bo to nie produkt, a właśnie reklama odpowiada na zapotrzebowanie klienta.

Na tym blogu dawno temu udało mi się popełnić wpis, którego tytuł ma 2 części: 'jak łatwo i szybko zarobić' i 'tajemniczy klient'. Jest to mój najpopularniejszy wpis wszech czasów. Zgadnij, z którego zapytania trafia tutaj 80, a z którego 20% czytelników? (Pareto się w grobie przewraca)

Artykuł 286 kodeksu karnego – wyłudzenie. Szkoda, że nie ma artykułu 'wyłudzenie na własne życzenie', byłby ciekawy. Lata 'kapitalizmu' za nami, a nie nauczyliśmy się jeszcze, że Get Rich Quick = Scam.

Jak sobie radzą uczciwi?
Znam chłopaków, którzy potrafią prowadzić świetne szkolenia i warsztaty, mają masę (również międzynarodowego) doświadczenia, budowali biznes już na studiach, a niedawno w akcie desperacji trafiła im się nawet franczyza. Niestety są systemowo wadliwi – nie potrafią kłamać.

Na każdym niemal rynku, za jaki się wezmą, oddają pole domorosłym 'ekspertom' z czteroletnim 'doświadczeniem' i JDG za pieniądze nie klientów, a mitycznej 'Unii'.

To częsty problem ludzi kulturalnych i inteligentnych: szacunek do innych.

Kiedy wejdziesz między wrony...
Oczywiście da się zarabiać w Polsce uczciwie, dostarczać klientom prawidłową i szczerą informację, płacić podatki na pomoc sierotom i ubogim. Tyle tylko, że to sposób, który kosztuje więcej czasu, nerwów i pieniędzy. I nie zawsze się udaje.

A pozostaje niesmak, i pytanie, które zadaliśmy sobie z kolegą, który jest inspiracją tego wpisu: jaki interes ma producent i hurtownik w okłamywaniu detalisty, i czy detalista powinien być z klientami szczery, taka naprawdę szkodząc firmie, z którą współpracuje (pośrednio też szkodząc samemu sobie)?

Jednej odpowiedzi udziela księgowa zasada dyskontowania przyszłości przez zero (kiedyś o tym napiszę), a drugiej – potrzeba bycia fair z innymi. Nie są to tożsame odpowiedzi.

Z tego też względu nie ma dzisiaj żadnej nazwy, staram się też pomijać szczegóły opisów. Kiedy trafi mi się kolejny networking nie chcę być pokazywany palcami; lubię, kiedy inni z własnej woli podają mi rękę.

Na wszelki wypadek jednak proszę – nie nazywaj mnie nigdy ekspertem. Obiecuję, że się obrażę!


poniedziałek, 20 lutego 2012

Analiza SPACE: diagnoza i wybór strategii


Każdy zarządzający, czy to dużą spółką, czy raczkującym start-upem, dochodzi w swojej karierze do momentu, w którym rynek gra mu na nosie. Sytuacja wśród kupujących ulega zmianie i biznesplan nie jest już nawet szkicem mapy – staje się bezużyteczny. W takiej sytuacji z pomocą przychodzą nam marketingowi mądrale z jednym z ciekawszych 'odkryć': analizą SPACE.

Niestety SPACE nie ma wiele wspólnego z miłośnikami Star Treka, jest jedynie akronimem od słów Strategic Positioning And aCtivity Evaluation (pozycjonowanie strategiczne i ocena działalności firmy). Analizie poddawane są dwa 'wymiary' zewnętrzne i dwa wewnętrzne, a największym jej atutem jest fakt, że opiera się w większości na czynnikach mierzalnych.

SPACE pozwala przede wszystkim spojrzeć z dystansu na sytuację firmy względem konkurencji i efektywności wykorzystania zasobów. Po to, by dostosować strategię między innymi pod względem optymalizacji kosztów i sposobów dotarcia do klienta.

W analizie SPACE badane są:

Siła Finansowa (Financial Strenght)
W tej części analizy badamy takie wartości jak uzyskiwany zwrot z inwestycji, płynność finansową i kapitał obrotowy, cashflow, wykorzystywany lewar i związane z nim ryzyko.


FS jest wymiarem wewnętrznym SPACE. Jak widać: jest to bardzo 'księgowa' część postępowania. Wszystkie elementy wyraźnie odstające od pożądanego zakresu wartości trzeba zapisać i poddać osobnym analizom, tym razem już z punktu widzenia taktyki...

Przewaga Konkurencyjna (Competitive Advantage)
Obejmuje już zestaw kategorii, który trudniej opisać cyframi: udział w rynku, lojalność i zwyczaje kupujących, wykorzystywana technologia i potencjał wytwórczy jakość produktów i usług oraz ich cykl życia, ostatecznie – system dystrybucji i jego efektywność.

Badanie przewagi konkurencyjnej jest ważne zawsze, ale szczególne znaczenie ma w start-upach, kiedy niemal cały czas strategia firmy poddawana jest reality-check. Powinna być też ponowiona przy każdym znaczącym wydarzeniu dla branży i sektora – przełomowym badaniu, wynalazku technologicznym czy nawet przy znaczącej kampanii marketingowej konkurencji (zmiana preferencji klientów).



Stabilność Sektora (Environmental Stability)
Obejmuje zmienność i elastyczność w czasie popytu, inflacji, ruchów cenowych, zmian prawnych i technologicznych. Innym znaczącym elementem stabilności sektora są bariery wejścia i ilość nowych wejść na danym rynku.

Stabilność sektora jest zewnętrznym wymiarem analizy, przeciwnym sile finansowej firmy. Jest to znak, że analiza SPACE opiera się na założeniu, iż działalność w atrakcyjnym sektorze może być rekompensatą dla słabych finansów przedsiębiorstwa (i odwrotnie: stabilność finansów firmy zabezpiecza przed 'szalejącym' rynkiem).

Siła Sektora (Industry Strenght)
To wymiar zewnętrzny przeciwny przewadze konkurencyjnej. Obejmuje takie zmienne jak: potencjał wzrostu i potencjał rynku, stabilność finansową sektora, poziom rozwoju technologicznego i wykorzystania mocy produkcyjnych, łatwość wejścia na rynek.

Samo umiejscowienie IS i CA naprzeciw siebie podpowiada jaką strategię dotarcia do klienta należy wybrać: marketingową, czy sprzedażową? Jeśli Twój produkt jest konkurencyjny, powinieneś o tym trąbić na prawo i lewo ile sił. Kiedy zaś nie oferujesz nic lepszego niż pozostali uczestnicy rynku - lepiej postawić na ekipę doświadczonych sprzedawców, niż kłamać na bilbordach.

Rysujemy wektory
Siłę (atrakcyjność) każdego z wymiarów ustalamy w 6-stopniowej skali (można też w 100-stopniowej, czyli jako %), gdzie 0 to ocena najniższa. Później należy narysować linie współrzędnych i zaznaczyć na nim po przeciwnych stronach FS – ES (w pionie) i IS – CA (w poziomie).

Tutaj znajduje się tak naprawdę newralgiczny punkt SPACE – ocena 'siły' jest najbardziej subiektywną kategorią. Dlatego też wiedza, doświadczenie i wsparcie teamu zarządczego są tu nie do przecenienia.

Aby odnaleźć 'pozycję strategiczną' firmy (czyli kierunek strategii, jaką powinieneś obrać) zsumuj wektory. Śpiącym na lekcjach w podstawówce podpowiedzi udzieli rysunek :). Teraz możesz już

obrać strategię
Klasyczne podręczniki podpowiadają tylko 4 strategie sugerowane przez wyniki analizy SPACE, jednak można pokusić się o dostarczenie jeszcze kolejnych 4 (w sumie - 8) rozwiązań:

Strategia koncentracji – brązowy
polega na wybraniu określonego segmentu i dążeniu do możliwie najskuteczniejszego zaspokojenia jego potrzeb. Jest to też strategia specjalizacji, a z punktu widzenia procesów wewnętrznych w firmie – optymalizacji kosztów.

Strategia integracji pionowej – żółty
to łączenie łańcucha dostaw. Kładzie nacisk na ścisłą współpracę między dostawcami, producentami i dystrybutorami. To zresztą oczywiste – w atrakcyjnym rynku warto mieć jak największy udział.

Strategia integracji poziomej – ciemnozielony
polega na łączeniu się (lub przejęciu) z przedsiębiorstwami o tym samym profilu produkcji. Jest to sytuacja przewagi sektora nad firmą w każdym niemal aspekcie, dlatego też 'usieciowienie' biznesu (czy wręcz przystąpienie do franczyzy w przypadku małych firm), jest sensownym rozwiązaniem.

Strategia reorganizacji – jasnozielony
dotyczy przede wszystkim zarządu i jest związana z daleko idącymi zmianami. Zarząd, struktura organizacyjna, produkcyjna, technologia, system komunikacji, sprzedaży, etc. Jeśli Twój wektor wskazuje na jasnozielone pole – ciesz się, jeszcze możesz uratować firmę ;)...

'Strategia' likwidacji – błękitny
Kiedy pomimo przewagi konkurencyjnej nie jesteś w stanie uzyskać sensownego wyniku na rynku SPACE podpowiada zamknięcie nierentownej działalności. Błękitne pole może być zdradliwe dla przedsięwzięć w stadium seed i start-up, dla których rentowność jest podstawowym celem. Jednak firmy istniejące już na rynku kilka-kilkanaście miesięcy mogą myśleć o 'przekwalifikowaniu'.

Strategia sprzedaży części biznesu – granatowy
Jeśli przewaga konkurencyjna firmy na tle sektora jest na tyle wyraźna, że pozwala oczekiwać odpowiedniego zysku w niedalekiej przyszłości, to warto skupić się wyłącznie na elementach konkurencyjnych, a pozostałą część działalności przygotować do sprzedaży. Na przykład: rejestrować znaki, patenty, wydzielać spółki-córki do sprzedaży etc. To powinno odciążyć budżet i pozwolić przejść do strategii koncentracji.

Strategia dywersyfikacji w innych branżach – fioletowy
Jest wykorzystywana w fazie dojrzałej cyklu życia Twoich produktów, kiedy konkurencja nie jest w stanie znacząco zagrozić sprzedaży. Należy wtedy sięgnąć do skumulowanych wcześniej zasobów, lub poszukać wsparcia inwestycyjnego – i ruszyć na podbój nowych rynków. Nie zapomnij jednak o przedłużaniu cyklu życia już istniejącej oferty (dodaj 50-tą żyletkę do maszynki do golenia ;) ).

Strategia dywersyfikacji produktów lub rynków – czerwony
Nowy segment? A może export? W silnej finansowo firmie zarządzający mogą pozwolić sobie tak naprawdę na niemal wszystko. W tym momencie nie jest Ci potrzebna analiza SPACE, a całkiem inny arsenał technik :).

Kosmiczna gmatwanina
Sam wektor, jak to często bywa, nie jest jakimś genialnym odkryciem. Jak w każdej technice analitycznej ważny jest w SPACE sposób zwrócenia uwagi na poszczególne elementy funkcjonowania biznesu i jego otoczenia i podpowiedzi co do przyszłych działań. Nie musi być kolorowo, ważne, żeby było skutecznie!


Pracowałeś już przy użyciu SPACE? Proszę, podziel się z nami swoimi spostrzeżeniami!


środa, 15 lutego 2012

Nauka na błędach cz. IV: co jaskółki wiedzą o spółkach?

Popularne powiedzenie powtarzane przez setki nieudaczników brzmi: 'Mówiły jaskółki, że niedobre są spółki'. Czy rzeczywiście da się zawojować świat (i rynki) w pojedynkę, czy jest to może racjonalizacja ludzi, którzy całe życie tkwić będą w jednoosobowej działalności gospodarczej? Moje doświadczenie sprzyja raczej temu drugiemu wyjaśnieniu...




Jeden z moich znajomych przedsiębiorców posługuje się niezbyt wyszukaną metaforą: mawia, że spółki są jak małżeństwa - zawsze ktoś rucha, ktoś jest ruchany. Pewnie istotną dla niektórych okaże się informacja, że ma pięć dziesiątków lat na karku, JDG i 2 lata nieudanego małżeństwa za sobą...


Lekcja 1: darmowy pracownik
Podstawowy powód, dla którego przedsiębiorcy szukają wspólników to dywersyfikacja ryzyka i ograniczanie kosztów. Kiedy zaczynasz przygodę z własną przedsiębiorczością brakuje Ci najczęściej dwóch kluczowych zasobów: czasu i pieniędzy. Da się je oszczędzić poprzez pozyskanie nowych, zdolnych i zaangażowanych rąk do pracy.

Wspólnik jest najczęściej takim darmowym pracownikiem, doradcą i motywatorem. Obietnica zwiększonego udziału w zysku z przedsięwzięcia zazwyczaj wystarczająco pobudza apetyt, aby ktoś zdecydował się zainwestować swój czas i zaangażowanie przy Twoim boku ;).

Lekcja 2: przewidzieć nieprzewidziane
Kilkakrotnie widziałem spółki rozlatujące się z wielkim hukiem z powodu 'przeszkód', które można było przewidzieć.

Większość wspólników to ludzie z kategorii 'przyjaciel'. Przyjaźń to naturalny wskaźnik zaufania, więc wielu z nas uznaje przyjaciół za naturalnych sprzymierzeńców. Kiedy jednak nie ma żadnych zasad, poza zaufaniem, współpracuje się ciężko.

Dosyć szybko okazuje się, że coś, co Ty uważasz za naturalną regułę, dla Twojego wspólnika jest mało istotną zachcianką. Nie zwykliśmy rozmawiać z przyjaciółmi o pieniądzach i zaangażowaniu, dlatego też, jeśli na przykład z dnia na dzień Twój wspólnik popisze się brakiem odpowiedzialności i 'wylosuje sobie' żonę i dziecko – jego priorytety się zmienią, a Ty poczujesz się (wracając do metafory mojego znajomego) wyruchany. Ciesz się, że to nie Ty musisz rodzić!

Takie przeszkody jak problemy rodzinne, nieprzewidziane wyjazdy czy nawet głupie problemy z prawem na prawdę dają się przewidzieć. A kiedy będą już
przewidziane zawczasu można przygotować strategię reagowania.

Przede wszystkim – nie wkładaj wszystkich jajek do jednego koszyka (firmy).

Lekcja 3: jak dwie krople wódy
Inną konsekwencją dobierania wspólników wśród przyjaciół jest nikła synergia. Przyjaciele to ludzie z podobnego środowiska, z podobnymi doświadczeniami, z podobnymi umiejętnościami i zainteresowaniami. Ludzie, którzy najczęściej się z Tobą zgadzają, czasem nawet ukryją przed Tobą prawdę 'dla Twojego dobra'. Nie chcesz takich w swojej firmie.

Synergia powstaje tam, gdzie pojawia się element nowości. Jeśli chcesz zarobić duże pieniądze to założę się, że nie znajdziesz ich na wydeptanej ścieżce. Najlepiej wyznaczać swoje ścieżki. Szczególnie z ludźmi, którzy wiedzą jak to robić.

Kiedyś już pisałem o pomyłce, którą prowadziłem z moim lustrzanym odbiciem – przeczytaj i nie popełnij tego samego błędu.

Lekcja 4: pozbyć się wspólnika
Rozmowa ze wspólnikiem zanim uruchomicie przedsięwzięcie okazuje się potrzebna również na wypadek zmiany celów któregoś z was. Pozbywanie się wspólnika, który zawiera niekorzystne dla spółki kontrakty, bądź nie wywiązuje się ze swoich obowiązków (wróć do lekcji 2) jest dosyć proste, ale zajmuje sporo czasu i pieniędzy. W końcu zajmują się tym prawnicy...

Co ciekawe, nasze prawo daje także możliwość wyłączenia wspólnika w spółce 'cichej' (szukaj w kategorii prawnej 'umów nienazwanych')...

Przy wyłączeniu wspólnika musisz zwrócić uwagę na wiele rzeczy, ale jedna jest wyjątkowo ważna – orzeczenie sądu jest skuteczne tylko wtedy, kiedy spłacisz udziały wspólnika, którego chcesz wyłączyć!

Jak widać, nawet przy 'cichej' współpracy warto rozmawiać...

Lekcja 5: z kim nie zakładać spółki
Jeśli chcesz otworzyć firmę i szukasz sensownego wspólnika wieści rozniosą się szybko. Tak było też podczas zjazdów ASBIRO – kilka osób chciało mnie w swojej firmie. No dobra, bez lansu: chcieli moich pieniędzy.

Kiedy zacząłem rozmawiać z kilkoma chętnymi pojawił się schemat: ja coś umiem, ty masz pieniądze i wiedzę – załóżmy firmę, ja będę dalej robił to co robię na etacie, ty stracisz pieniądze i czas.


Jeśli osoba, która chce zostać Twoim wspólnikiem, nie ma zamiaru ponieść większego wysiłku, zaangażowania i odpowiedzialności – nie potrzebujesz jej. Dobrego, zaangażowanego pracownika ciężko znaleźć, za to jest tańszy w utrzymaniu, niż wspólnik, któremu poszło za łatwo.


Lekcja 6: mieć prawo po swojej stronie
Owszem, czasami prawo nie wystarczy. Jednak należy zadbać o podstawy: nie kończ na szukaniu wzorów umów w internecie. Poszukaj w kodeksie odpowiednich artykułów i postaraj się je choćby na 'chłopski rozum' zrozumieć.

Wiem, że żyjemy w czasach, w których literki powodują fizyczny ból u coraz mniej uodpornionych na nie przedstawicieli homo (ledwo) sapiens, jednak ból po podpisaniu niewłaściwie spreparowanej umowy może okazać się o wiele dotkliwszy.

Oczywiście prawo daje Ci możliwość szkodzenia samemu sobie, na przykład założenia spółki cywilnej (czy wręcz jdg), jednak jego znajomość pozwoli Ci w razie niepowodzenia uratować dom, auto czy lodówkę...

Summa summarum
Myślę jednak, że spółka jest jak małżeństwo: w udanym obie strony 'ruchają' się nawzajem, na zmianę, ze zrozumieniem i dla obustronnej przyjemności.

Zakładając spółkę należy się obawiać oszustw czy wyłudzeń. Należy dobrze poznać kandydata na wspólnika osobiście, i od strony prawnej. Działalność gospodarcza to w końcu 'ryzyko'.

Warto jednak pomyśleć o pozyskaniu wspólnika. Warto przyjrzeć się historii wielkich korporacji i odnaleźć Paula Allena (u boku Gatesa) czy Wozniaka i Wayne'a (u boku Jobsa). Najwyraźniej 'jaskółki' niewiele wiedzą o spółkach: w dzisiejszym świecie ciężko myśleć o imperium założonym przez jednostkę bez pomocy sił wyższych...


A może Ty zechcesz podzielić się z nami swoimi doświadczeniami w spółce?

czwartek, 9 lutego 2012

Relacja z ostatniego zjazdu KP Alternatywnej Szkoły Biznesu


 
   
Wszystko się kiedyś kończy, a te najlepsze rzeczy kończą się zawsze za szybko. W sobotę i niedzielę odbył się ostatni zjazd mojej grupy kursu podstawowego ASBIRO, dostałem śliczny certyfikat z hologramem ;) i ruszam na podbój świata. Jak wyglądał ostatni zjazd, i co ciekawego z niego wyniosłem (poza certyfikatem)?


Sobota

W sobotę rano poznałem największych twardzieli w mojej grupie, którym 20 stopniowy mróz nie odebrał chęci na podróż przez całą Polskę. Było nas jakieś 45 osób – dwie grupy.

MARK | EaTING – Piotr Mazurowski
Sobota zaczęła się (jak dla mnie) od ogromnego rozczarowania. Pomyśl: marketingowiec, który pod domeną na swojenazwisko trzyma przedatowanego słabego e-booka... Gość, który twierdzi, że sprzedawał bogaczom ekskluzywne produkty przychodzi w ubraniach marki no-name. Wreszcie: człowiek od 'komunikacji', który przemawia jak akademicki nauczyciel...


Jak dla mnie – zero wiarygodności. Do tego nudna prezentacja, oparta w większości na case'ach strategii błękitnego oceanu. Dzięki temu wystąpieniu odkryłem, że mogę na telefonie zagrać w Pokera i wygrałem parę wirtualnych tysięcy! Boooooring!

Byli tacy, którym się podobało.

Los 'kamienicznika' - Marek Oko
Powinienem zacząć sypać komplementami... Chłopak w moim wieku, właściciel kilku kamienic w Łodzi, self-made man. Potrafi podrażnić ambicję ;).


Jego wystąpienie bardzo mi pomogło usystematyzować to, co już wiem o inwestowaniu w nieruchomości, a do tego poznałem kilkanaście nowych faktów. Marek jako pierwszy z 'nieruchomościowców' nie unikał odpowiedzi na pytania o pieniądze, aspekty prawne i kwestie dotyczące praktyki rozwiązywania różnych problemów.


Niebagatelny wpływ na to miał fakt, że jeden z członków mojej grupy już od jakiegoś czasu sam inwestuje i wiedział jakie pytania zadawać. W końcu to od pytania zależy jakość odpowiedzi.

Niedziela
Choć w nocy poznawałem obce kultury (czytaj: uczyłem się pić po 'podhalańsku' i po 'łódzku'), to na niedzielne zajęcia udało się dojechać na czas. A było warto, bo na początek Kamil przygotował nam rarytasik...

o mafii słów kilka – Sławomir Sikora & Marcin Stefański

Bohatera filmu 'Dług' nikomu, kto interesuje się biznesem, nie trzeba chyba przedstawiać. To było poważne, szczere spotkanie. Czytaj: przy wyłączonej kamerze. Pewne treści nie powinny trafiać do ludzi przypadkowych. Jeśli będziesz miał kiedyś okazję spotkać p. Sikorę osobiście przekonasz się na własne oczy, że najgorszym co może się przytrafić człowiekowi, jest państwo.


Marcin Stefański to jeden z 'podopiecznych' Fundacji prowadzonej przez Sławomira Sikorę – częstochowski przedsiębiorca, któremu mafijny układ stara się odebrać w zasadzie wszystko, z godnością włącznie.

W niedzielnych opowieściach poznaliśmy prawdziwe znaczenie szkoleniowego żartu, który mówi: przedsiębiorca najbardziej ryzykuje, że mu się powiedzie...

Sprawę Marcina poznasz bliżej na stronie: marcinstefanski.org


gracz rezerwowy, czyli koniec, koniec – nie koniec!

Podczas zjazdów ASBIRO zauważyłem, że biznesmeni wysokiej klasy (jak Tad Witkowicz czy Jan Fijor) nie mają problemów z umawianiem, przekładaniem czy odwoływaniem spotkań. A ci marnej kasy... no, powiedzmy, że jest jakiś powód, dla którego ich klasa jest marna.

Tym razem też mieliśmy 'przekładańca', bo ktoś znów odwołał swoje wystąpienie. Rezerwowo dotarł do nas Jakub, wspólnik 'sobotniego' Marka. Wyrwany przypadkiem nie bardzo wiedział co ma mówić, ludzie nie bardzo wiedzieli o co pytać. 'Nie bardzo' to wyszło. Posłuchaliśmy ciekawostek o hodowli rybek akwariowych i naprawie Simsonów.


Szkoła milionerów – opinia

Skoro 'się skończyło', to i zasłużyło na podsumowanie. Jak pisałem rok temu – swój udział w KP rozpatruję jako inwestycję, i z tego punktu widzenia napiszę o:

1. Pieniądze

Całkowity koszt w moim wypadku wyniósł: 1200 pln sam KP + ok. 400 pln noclegi + 560 pln dojazdy = nieco ponad 2 200 złotych. Teraz KP jest droższy, a dokładniej – nie jest droższy, tylko 'państwo' zabiera więcej (VAT)...



2. Wiedza
Na stronie ASBIRO znajduje się wyjaśnienie, które wyraźnie uzmysławia: celem KP nie jest nauka. Jeśli prowadzisz, bądź prowadziłeś już działalność gospodarczą bądź inwestycyjną raczej nie dowiesz się czegoś nowego ze swojej branży. Celem KP jest



3. Integracja

i pokazanie niezdecydowanym, że nie święci garnki lepią. Tak więc tutaj, jeśli nie jestem zadowolony z poziomu merytorycznego – sam jestem sobie winien. Jak więc szło z integracją? Wyśmienicie. Wspaniali ludzie, ciekawe doświadczenia, fajne znajomości. Patrząc z perspektywy MAB jednak nie udało mi się znaleźć żadnej wartościowej perełki, choć padło kilka propozycji współpracy.


4. MBA
Po jednym tylko spotkaniu z Tadem Witkowiczem jestem przekonany, że jeśli masz w sobie odpowiednią ilość motywacji, by prowadzić własną firmę – Kurs Podstawowy nie jest Ci po prostu do niczego potrzebny. Prawdziwą wiedzę i doświadczenie znajdziesz właśnie na MBA. I pieniądze nie będą w tym wypadku żadnym problemem...



5. Klub ASBIRO
dawniej zwany 'Klubem Absolwenta'. To nielimitowany dostęp do prawie 1000 godzin nagrań, dostęp do forum, kontaktów do wszystkich wykładowców i prawo wstępu na wszystkie organizowane przez ASBIRO seminaria etc. za 50 złotych niezależnie od ich 'oficjalnej' ceny.


Czyli – słowem podsumowania – warto było :) .

piątek, 3 lutego 2012

Spóźnione podsumowania: 2011 i styczeń 2012



Po bardzo łaskawym dla mnie roku 2011 pierwszy miesiąc kolejnego... po prostu minął. Po 'sylwestrze' pod wieżą Eiffla jeszcze tydzień spędziłem z moją dziewczyną w Paryżu. Kolejny tydzień leczyłem się z depresji polskiego bagienka. A ledwo się wyleczyłem – dopadła mnie sesja ;). Na szczęście w portfelu nie było aż tak nudno.

2011 – rok tryumfu
Jak pisałem w poście na urodziny bloga – regularnie udawało mi się odłożyć połowę przychodów. To najlepsza wiadomość. Druga, całkiem dobra, to taka, że udało mi się dzięki wakacyjnym wojażom uniknąć konsekwencji giełdowych dołków. Trzecia już nie jest taka dobra: dzięki temu wszystkiemu nabyłem wszystkie cechy 'pasywnego' inwestora.

W zasadzie to słowo inwestora powinno być wzięte w cudzysłów. Poza jedną inwestycją MAB wszystkie moje pieniądze są teraz na lokatach. A okazje przechodzą koło nosa. Tak więc na luty mam już jedno 'noworoczne postanowienie' ;). Power Trader uruchomiony codziennie, nowe kreski, czekamy...

Paris, Paris
Sylwestra spędziłem z dziewczyną w Paryżu, i to jest powód pierwszej przerwy w blogowaniu. Wszystko tanie, piękne, uśmiechnięte, ciekawe. Ludzie, których pośpiech po prostu nie dotyczy. Mieliśmy na przykład takie wschody słońca:

Wieża Eiffla od strony placu Trocadero :)


Nic więc dziwnego, że do polandii wracać się nie chciało. Francja pożegnała nas pięknym, cieplutkim wschodem słońca nad chmurami, za to w Polsce trzej królowie: ciemno, smutno, pi*dzi! eh...

I pani konduktorka w autobusie PKP odpowiadająca na wszystkie pytania zadane w języku innym niż polski – 'wsiadać, nie gadać!'.

Styczniowe porządki
Początek miesiąca wykorzystałem na rewizję budżetu, re-optymalizację lokat (do końca marca trzeba trochę jeszcze 'wycisnąć') i przygotowania do poszukiwania pracy. W tym ostatnim 'przypadku' już jakieś telefony i spotkania się odbyły, ale jak na razie bezskuteczne :/.

Banki uznały, że obecna sytuacja jest dla nich zyskowna i nie chcę robić gwałtownych ruchów do końca marca. Trzeba więc zadbać o swoje. Wejście w życie nowej ordynacji podatkowej akurat zamyka raportowy kwartał, więc będą się ciekawe rzeczy działy na bankowych akcjach przed wakacjami :).

I nadszedł czas
na szukanie pracy....
Sesja a blogowy 'geld'
'System eliminacji studentów' to powód drugiej przerwy w blogowaniu. Wczoraj rozłożyłem ostatni egzamin, więc już nie mam dobrej wymówki ;).

W międzyczasie zacząłem drobnymi kroczkami sprawdzać opowieści internetowych guru o milionach zarobionych dzięki stronom www. Od połowy grudnia na stronie sprzedałem kilka linków, miesiąc później zamieściłem reklamy AdTaily i CPMprofit. Porównując te trzy formy 'zarabiania' – dwie ostatnie są dla leszczy-ciułaczy ;).

Utworzyłem też nowego bloga, ale to już raczej sprawa kolekcjonerskich ambicji niż pieniędzy. Jego największym plusem jest to, że łączy podążanie za rynkiem z łatwością tworzenia contentu – jest niemal wyłącznie 'obrazkowy'.

A na luty zapowiadamy...
Po pierwsze – jutro zaczyna się ostatni zjazd ASBIRO, będzie więc relacja i opinia o całości Kursu Podstawowego. Po drugie, wracam do ofensywy Allegrowej, którą przez ostatnie tygodnie zaniedbałem. A potem już tylko szukanie pracy blogowanie (jedno łatwiejsze od drugiego ;) ).

Czas wziąć się za siebie!
:)

Na koniec też spóźniony, ale wartościowy, prezencik od Tony'ego Robbinsa – z okazji nowego roku:



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...