Wielu ludzi uważa zakup przedmiotów kolekcjonerskich za dobrą inwestycję. Do niedawna sam tak uważałem. Dzięki świątecznym zwyczajom moje kolekcje uległy znacznemu powiększeniu, jednak wcale mnie to nie raduje... Dlaczego? Bo w Polsce nie opłaca się kolekcjonować.
Nie zrozum mnie źle - zbieractwo jako hobby jest fascynującym i wyjątkowo przyjemnym zajęciem. Sam jestem zbieraczem wszelkiego 'śmiecia'... Jednak rozważanie kolekcji jako inwestycji jest złym pomysłem co najmniej z kilku powodów:
Niska płynność
Jest największym minusem kolekcji. Wystawienie zbioru na aukcji w domu aukcyjnym wiąże się z dosyć długim oczekiwaniem na zysk i koniecznością jego podziału. W przypadku aukcji internetowych również dzielisz się zyskiem, do tego prawdopodobnie zapłacisz 'frycowe' - nie uzyskasz ceny zbliżonej do tej, jaką uzyskują regularni handlarze, bo nie wzbudzasz w kupujących zaufania.
Podróbki
Cafe Allegro w sekcji numizmatyki pełne jest wątków, w których użytkownicy ujawniają falsyfikaty. Oczywiście, np. porcelana czy cyna nie są tak narażone na oszustwa jak luksusowe zegarki czy monety (np. wątpliwe chińskie 'pandy'), to jednak próba sprzedania falsu dyskwalifikuje kolekcjonera dożywotnio w wiadomych środowiskach (nawet jeśli to Ciebie oszukano). Aby uniknąć wpadki zawsze trzeba dysponować wiedzą na wysokim poziomie.
Rynek skrajnie emocjonalny
Sprzedaż kolekcji to z gruntu rzeczy handel przedmiotami pożądanymi i niedostępnymi dla wszystkich. Dlatego często ceny osiągane w 'gorączce ostatnich 15 sekund' aukcji zadziwiają. Z drugiej strony poza samą wiedzą na temat kolekcji trzeba znać rynek (co nie zawsze idzie w parze). Warto tutaj obserwować numizmaty na allegro i stosunek ceny 'kup teraz' do cen licytacyjnych tej samej monety, aby odkryć pewną technikę marketingową handlarzy i uniknąć rozczarowania przy wycenie własnych zbiorów.
rynek... no, po prostu 'Polski'
Charakterystyka handlu kolekcjami w Polsce odzwierciedla rynkowe zacofanie w naszym kraju. W Niemczech czy Francji możemy uczestniczyć w wielu imprezach rynku kolekcjonerskiego, od targów po popularne 'wietrzenie strychów'. W Polsce, poza przeznaczonymi dla miłośników sztuki profesjonalnymi aukcjami, i tymi znanymi z Allegro, nie mamy w czym wybierać (lokalne giełdy staroci nie mają nic wspólnego z rynkiem kolekcjonerskim).
Mentalność handlarzy
Ciągle mnie dziwi. Na zachodzie cena kompletnej kolekcji jest ok. 20% wyższa niż suma cen pojedynczych egzemplarzy. W Polsce dominuje zupełnie niekolekcjonerskie podejście znane z handlu ziemniakiem - w hurcie taniej. Sprawdź choćby tę aukcję. Zachód docenia wiedzę i poświęcenie kolekcjonera, które włożył w budowanie zbioru. Polska docenia łaskawie kupującego. Ja akurat nie staram się tego zrozumieć, po prostu jeśli już handluję, robię to we Francji (i Tobie też to polecam, choć nie za pośrednictwem eBay).
Zwariowane trendy
W kolekcjach trudno jest przewidzieć niektóre ruchy cen (wystarczy porównać Ars Vaticana i Masterpieces of Art w numizmatach) oraz chwilowe mody. Dotyczy to w szczególności obrazów. Jedną rzeczą, jaką marszandzi wiedzą na pewno, jest to, że za 10 lat modne będzie malowanie, na które dzisiaj nawet 'pies z kulawą nogą' nie patrzy. Z drugiej znów strony: kolekcjonowanie wiecznie topowych przedmiotów (Miśnia, Rosenthal) również nie ma nic wspólnego z inwestycją. Zawsze kupisz drogo.
Własna mentalność
Czyli sprawa indywidualna. Ja na przykład bardzo łatwo 'zakochuję się' w swoich zbiorach. Kilku kolekcji nawet nie wliczam do swoje wartości netto, bo są to dla mnie przedmioty z kategorii 'niezbywalne'. Nawet te, które kupiłem z przeznaczeniem do odsprzedania po jakimś czasie zaczynają mi się podobać i ciężko mi się z nimi rozstać. Jeśli z Tobą jest podobnie, szanse na sukces w kolekcjach masz niewielkie.
Czy da się na kolekcjach zarobić?
Pewnie, że się da. Szczególnie jeśli je odziedziczysz. Ale tak na prawdę zarobić się da na kolekcjonerach. Handlarze kupują 'hurtowo' i bez problemu sprzedają pojedyncze egzemplarze. Mają opracowane dobre techniki marketingowe i znajomość rynku, a problem niskiej płynności czy przywiązania do kolekcji ich nie dotyczy - kolekcje tylko przechodzą przez ich ręce, są w ciągłym ruchu. Chcesz zarobić na kolekcji? Zostań handlarzem!
Czym więc różni się kolekcjoner od inwestora?
Mniej więcej tym, czym rencista od rentiera - przystankiem końcowym posiadanego kapitału. Inwestor obraca kapitałem, kolekcjoner go jedynie akumuluje (w takiej czy innej postaci). Rentier puszcza pieniądze dalej w obieg, rencista najczęściej je przejada. Na kolekcjach zarabia się w momencie sprzedaży, kiedy kończy się kolekcjonerstwo.
A jaką kolekcję Ty posiadasz? Masz już receptę jak na niej zarobić?
Ja odziedziczyłem po tacie coś około 6 klaserów znaczków z przed 50-60 lat muszę je kiedyś przejrzeć bo może jest tam jakaś złota perełka :P
OdpowiedzUsuńOby była, przyda Ci się kapitał na katalogi :)
OdpowiedzUsuńJa raczej myślę o perełce, która da sześć zer na koncie :D
OdpowiedzUsuńJak to dobrze , że marzenia nic nie kosztują :)
Ja mam trochę monet rodzica, sprawdzałem raczej mało warte +-100zł za wszystko. Za to mam 100 marek x3 i to coś już podobno jest warte. Taka na aukcji poszła za 350zł:
OdpowiedzUsuńhttp://img155.imageshack.us/img155/6378/photo1002.jpg
Wiesz może jak sprzedać 3szt (wszystkie raczej nowe unc - czy na pewno nie wiem, są bez zagnieć, jednak jedna pożółkła od folii i fajek ;p)
Co do kolekcjonowania, osobiście zbierałem i posiadam trochę gier w foliach, niektóre bez i zamierzam to sprzedać. Wątpię jednak by na tym można było zarobić w Polsce. Jak już to w sumie maksymalnie można odzyskać zainwestowane pieniądze z wysyłką. Inna sprawa jak dobrze trafić perełki w foliach np. zapomniane w jakimś sklepie to całkiem nieźle na tym wychodzi np. master_gd z allegro.
Można by kupić zgrzewkę jakiegoś wishy i wina , schować gdzieś i zapomnieć na 50 lat , taka inwestycja długo terminowa dla dziecka :) Tylko nie wiem ,czy przypadkiem to nie powinno być w beczkach , a nie butelkach. Co o tym myślisz ?
OdpowiedzUsuńwhisky nie wishy , już dzisiaj kończę z pisaniem czegokolwiek :P
OdpowiedzUsuń@Marcin: nie bardzo wiem co Ci doradzić, poza nie sprzedawaniem tych marek razem. Ja handluję przez http://www.antiquites-brocante.fr/ - jeśli znajdziesz coś wyspecjalizowanego w Niemiecczyźnie możesz zyskać o wiele atrakcyjniejszą cenę niż na Allegro.
OdpowiedzUsuń@Reklama: inwestycjami w wino kiedyś się interesowałem, można by o tym napisać cały artykuł. Wino inwestycyjne trzyma się w butelkach, bo drewno z beczki zmienia kolor i smak trunku. Kupuje się w skrzynkach + tzw. kontrolka. Co kilka lat sommelier otwiera każdą butelkę, sprawdza czy korek nie pleśnieje i samo wino nie kwaśnieje. Ubytki uzupełnia się właśnie z 'kontrolki'. Służy ona też sommelierom do określenia wartości trunku podczas aukcji/sprzedaży. Oczywiście znaczenie ma wilgotność i temperatura piwnicy, w której wino jest przechowywane i kilka innych czynników. Na zachodzie jest kilka firm, które działają jak winny fundusz inwestycyjny. Kupują, przechowywują i sprzedają trunki na zlecenie.
@Marcin napisz o winie, widać, że trochę wiesz. to ciekawe. Pewnie te za 4zł nie wchodzą w grę tylko jakieś już markowe?
OdpowiedzUsuńReklama dobrze pisze, nie chcę żałować za 38lat (teraz mam 22), że nie kupiłem kilku win. tego nie da się nauczyć na błędach. Jeśli dożyje, zawsze można samemu wypić. Ile takie roczniki przykładowe 38letnie są warte?
OdpowiedzUsuńNie wiem , nie jestem winoszem.
OdpowiedzUsuńJa co mies kupuję jedną butelkę whisky , w tym miesiącu jak ją kupie to jej nie otworzę. Zostawię i zapomnę. Będę robił tak co drugi mies. A co do wina to pomyślę o ściągnięciu z włoskich winiarni jakiegoś dobrego trunku ;) Co roku jakiś znajomy jedzie tam na wakacje , więc jak ładnie poproszę to może uda mi się coś załatwić.
Co do samego przechowywania i późniejszych procedur nie mam pojęcia. Muszę o tym poczytać, fajnie jak byś napisał coś na ten temat.
A , znalazłem jeszcze taką stronę http://www.wealth.pl/inwestycje-alternatywne/inwestowanie-w-whisky/czesto-zadawane-pytania-faq/
Z tego co ja rozumię to oni po prostu za nas kupują , magazynują i sprzedają alkohol. Tylko co ciekawe jest napisane , że polecany okres inwestycji to TYLKO 3-5 lat ( przy whisky) , no a to nie jest jakoś specjalnie długi okres... Co o tym myślisz ?
Swoją drogą fajnie było by mieć kolekcję kilku zgrzewek Jacka , Czarnej i Czerwonej label , no i może z 1-4 butelek niebieskiej ;] I każda po 20 lat... ciekawe :)
Panowie, wieczorem napiszę arta o inwestycjach w trunki skoro to tak bardzo interesuje widownię :)...
OdpowiedzUsuń@Marcin
OdpowiedzUsuńnapisz do mnie na maila bo ten: studencki.portflel [@] gmail.com
nie działa
Marku działa, tylko literówkę popłeniłem (już poprawiona) :(. Maila zresztą też wysłałem :).
OdpowiedzUsuń