Popularne
powiedzenie powtarzane przez setki nieudaczników brzmi: 'Mówiły
jaskółki, że niedobre są spółki'. Czy rzeczywiście da się
zawojować świat (i rynki) w pojedynkę, czy jest to może
racjonalizacja ludzi, którzy całe życie tkwić będą w
jednoosobowej działalności gospodarczej? Moje doświadczenie
sprzyja raczej temu drugiemu wyjaśnieniu...
Jeden z moich
znajomych przedsiębiorców posługuje się niezbyt wyszukaną
metaforą: mawia, że spółki są jak małżeństwa - zawsze ktoś
rucha, ktoś jest ruchany. Pewnie istotną dla niektórych okaże się
informacja, że ma pięć dziesiątków lat na karku, JDG i 2 lata
nieudanego małżeństwa za sobą...
Lekcja
1: darmowy pracownik
Podstawowy
powód, dla którego przedsiębiorcy szukają wspólników to
dywersyfikacja ryzyka i ograniczanie kosztów. Kiedy zaczynasz
przygodę z własną przedsiębiorczością brakuje Ci najczęściej
dwóch kluczowych zasobów: czasu i pieniędzy. Da się je oszczędzić
poprzez pozyskanie nowych, zdolnych i zaangażowanych rąk do pracy.
Wspólnik
jest najczęściej takim darmowym pracownikiem, doradcą i
motywatorem. Obietnica zwiększonego udziału w zysku z
przedsięwzięcia zazwyczaj wystarczająco pobudza apetyt, aby ktoś
zdecydował się zainwestować swój czas i zaangażowanie przy Twoim
boku ;).
Lekcja
2: przewidzieć nieprzewidziane
Kilkakrotnie
widziałem spółki rozlatujące się z wielkim hukiem z powodu
'przeszkód', które można było przewidzieć.
Większość
wspólników to ludzie z kategorii 'przyjaciel'. Przyjaźń to
naturalny wskaźnik zaufania, więc wielu z nas uznaje przyjaciół
za naturalnych sprzymierzeńców. Kiedy jednak nie ma żadnych zasad,
poza zaufaniem, współpracuje się ciężko.
Dosyć
szybko okazuje się, że coś, co Ty uważasz za naturalną regułę,
dla Twojego wspólnika jest mało istotną zachcianką. Nie zwykliśmy
rozmawiać z przyjaciółmi o pieniądzach i zaangażowaniu, dlatego
też, jeśli na przykład z dnia na dzień Twój wspólnik popisze
się brakiem odpowiedzialności i 'wylosuje sobie' żonę i dziecko –
jego priorytety się zmienią, a Ty poczujesz się (wracając do
metafory mojego znajomego) wyruchany. Ciesz się, że to nie Ty
musisz rodzić!
Takie
przeszkody jak problemy rodzinne, nieprzewidziane wyjazdy czy nawet
głupie problemy z prawem na prawdę dają się przewidzieć. A kiedy
będą już
przewidziane
zawczasu można przygotować strategię reagowania.
Przede
wszystkim – nie wkładaj wszystkich jajek do jednego koszyka
(firmy).
Lekcja
3: jak dwie krople wódy
Inną
konsekwencją dobierania wspólników wśród przyjaciół jest nikła
synergia. Przyjaciele to ludzie z podobnego środowiska, z podobnymi
doświadczeniami, z podobnymi umiejętnościami i zainteresowaniami.
Ludzie, którzy najczęściej się z Tobą zgadzają, czasem nawet
ukryją przed Tobą prawdę 'dla Twojego dobra'. Nie chcesz takich w
swojej firmie.
Synergia
powstaje tam, gdzie pojawia się element nowości. Jeśli chcesz
zarobić duże pieniądze to założę się, że nie znajdziesz ich
na wydeptanej ścieżce. Najlepiej wyznaczać swoje ścieżki.
Szczególnie z ludźmi, którzy wiedzą jak to robić.
Kiedyś
już pisałem o pomyłce, którą prowadziłem z moim lustrzanym
odbiciem – przeczytaj i nie popełnij tego samego błędu.
Lekcja
4: pozbyć się wspólnika
Rozmowa
ze wspólnikiem zanim uruchomicie przedsięwzięcie okazuje się
potrzebna również na wypadek zmiany celów któregoś z was.
Pozbywanie się wspólnika, który zawiera niekorzystne dla spółki
kontrakty, bądź nie wywiązuje się ze swoich obowiązków (wróć
do lekcji 2) jest dosyć proste, ale zajmuje sporo czasu i pieniędzy.
W końcu zajmują się tym prawnicy...
Co
ciekawe, nasze prawo daje także możliwość wyłączenia wspólnika
w spółce 'cichej' (szukaj w kategorii prawnej 'umów
nienazwanych')...
Przy
wyłączeniu wspólnika musisz zwrócić uwagę na wiele rzeczy, ale
jedna jest wyjątkowo ważna – orzeczenie sądu jest skuteczne
tylko wtedy, kiedy spłacisz udziały wspólnika, którego chcesz
wyłączyć!
Jak
widać, nawet przy 'cichej' współpracy warto rozmawiać...
Lekcja
5: z kim nie zakładać spółki
Jeśli
chcesz otworzyć firmę i szukasz sensownego wspólnika wieści
rozniosą się szybko. Tak było też podczas zjazdów ASBIRO –
kilka osób chciało mnie w swojej firmie. No dobra, bez lansu:
chcieli moich pieniędzy.
Kiedy
zacząłem rozmawiać z kilkoma chętnymi pojawił się schemat: ja
coś umiem, ty masz pieniądze i wiedzę – załóżmy firmę, ja
będę dalej robił to co robię na etacie, ty stracisz pieniądze i
czas.
Jeśli osoba, która chce zostać Twoim wspólnikiem,
nie ma zamiaru ponieść większego wysiłku, zaangażowania i
odpowiedzialności – nie potrzebujesz jej. Dobrego, zaangażowanego
pracownika ciężko znaleźć, za to jest tańszy w utrzymaniu, niż
wspólnik, któremu poszło za łatwo.
Lekcja
6: mieć prawo po swojej stronie
Owszem,
czasami prawo nie wystarczy. Jednak należy zadbać o podstawy: nie
kończ na szukaniu wzorów umów w internecie. Poszukaj w kodeksie
odpowiednich artykułów i postaraj się je choćby na 'chłopski
rozum' zrozumieć.
Wiem,
że żyjemy w czasach, w których literki powodują fizyczny ból u
coraz mniej uodpornionych na nie przedstawicieli homo (ledwo) sapiens,
jednak ból po podpisaniu niewłaściwie spreparowanej umowy może
okazać się o wiele dotkliwszy.
Oczywiście
prawo daje Ci możliwość szkodzenia samemu sobie, na przykład
założenia spółki cywilnej (czy wręcz jdg), jednak jego znajomość
pozwoli Ci w razie niepowodzenia uratować dom, auto czy lodówkę...
Summa
summarum
Myślę
jednak, że spółka jest jak małżeństwo: w udanym obie strony
'ruchają' się nawzajem, na zmianę, ze zrozumieniem i dla
obustronnej przyjemności.
Zakładając
spółkę należy się obawiać oszustw czy wyłudzeń. Należy
dobrze poznać kandydata na wspólnika osobiście, i od strony
prawnej. Działalność gospodarcza to w końcu 'ryzyko'.
Warto
jednak pomyśleć o pozyskaniu wspólnika. Warto przyjrzeć się
historii wielkich korporacji i odnaleźć Paula Allena (u boku
Gatesa) czy Wozniaka i Wayne'a (u boku Jobsa). Najwyraźniej
'jaskółki' niewiele wiedzą o spółkach: w dzisiejszym świecie
ciężko myśleć o imperium założonym przez jednostkę bez pomocy
sił wyższych...
A może
Ty zechcesz podzielić się z nami swoimi doświadczeniami w spółce?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz