(www.sxc.hu) |
Prawdziwy biznesmen jest twardy,
zdecydowany, bezwzględny dla rynku i konkurencji... Taaaa, tego się
dowiesz słuchając przedsiębiorców, kiedy mówią o
biznesie (w sumie: o sobie). A czego, po odłożeniu na
bok bajek o jaskiniowych wojownikach XXI wieku, oczekuje od
przedsiębiorcy osoba, która zainwestuje w jego biznes?
Greed is good?
Większość osób prowadzących własną
działalność prowadzi ją dla pieniędzy. Dlatego na lata będzie
to jednoosobowa działalność/jednoosobowa spółka z o.o. Firmy,
które mają odnieść sukces zakładane są przez ludzi, którzy
dążą do sukcesu. Nie wierzysz? Sprawdź historię Zuckerberga,
Gatesa, Jobsa...
Ludzie chciwi zbyt często zmieniają
front widząc okazję do natychmiastowego wzbogacenia się. Dla nich
jesteś tylko głupim/naiwnym facetem obdarzonym zbyt wielkim
portfelem.
Z żądzą sukcesu związane są nie
tylko kwestie finansowe, ale również społeczne: status, znaczenie
w lokalnej społeczności, czasem w polityce. To właśnie one
gwarantują, że osoba, w którą inwestujesz swoje zasoby i nadzieje
nie narazi Cię zbytnią zachłannością na straty.
Moralność ma znaczenie dla
przyszłości Twojego biznesu. Inwestujesz, by zbudować wielką
firmę, może nawet korporację. Wielkie firmy nie mogą działać
wprost niezgodnie z prawem bądź oszukiwać klientów – pomyśl co
na to konkurencja, dziennikarze i konsumenci? Głupi żart na
facebooku i Nestle traci miliony w kilka dni...
Elastyczność czy upór?
Inną ważną cechą dobrego
przedsiębiorcy jest elastyczność. Każdy jest w stanie zachwycić
się genialnością własnych pomysłów i upierać się przy swojej,
jedynie słusznej (bo autorskiej) wizji działalności
przedsiębiorstwa.
Bogu dzięki, w życiu jest tak, że to
rynek (konsumenci) decyduje o tym, co firma ma oferować.
Przedsiębiorca ma bardzo małe szanse narzucić kupującym cokolwiek
ze swojej wizji, jeśli nie jest ona przydatna konsumentom.
Rynek trzeba obserwować, zrozumieć i
odpowiednio reagować na otrzymywane sygnały. Optymalizacja
sprzedaży jest przecież najważniejsza i upieranie się przy swoim
stanowisku nie zawsze jest sensowne, a i mało kiedy opłacalne.
Upór jest cechą dyskwalifikującą
dobrą inwestycję. To po prostu źle pojęta wytrwałość.
Analiza czy synteza?
Najważniejszym zadaniem przedsiębiorcy
jest podejmowanie decyzji. Informacji brak, a czasu mało. Dlatego
też ważna jest umiejętność szybkiego wyciągania wniosków,
szybkiej i treściwej prezentacji, doboru priorytetów. Syntezy tego,
co już wiadomo.
Zauważ, że zdolności analityczne są
pożądane przede wszystkim na stanowiskach średniego szczebla.
Przedsiębiorca, czy też (w przyszłości) manager przede wszystkim
ma za zadanie 'ogarniać' sytuację w firmie. Nie może brnąć w
szczegóły, nie ma na to zazwyczaj czasu.
Specjalizacja, wszystkowiedza, czy może
tylko sprzedaż?
Zaczynając od końca: biznes nie
istnieje bez sprzedaży. Czy więc najważniejszą kompetencją szefa
jest właśnie 'umiejętność wciskania kitu'? Tak jest w mikro i
małych firmach, kiedy budżet nie pozwala na zatrudnienie
profesjonalnego sprzedawcy a nieufny właściciel chce sobie
pozostawić ostateczną decyzję co do każdych negocjacji.
Złote rączki i specjaliści od
wszystkiego w ciekawej firmie ubiegającej się o Twoje pieniądze
też nie są zbyt dobrym aktywem. Tak naprawdę nie da się
zoptymalizować czasu i umiejętności tych ludzi, zapewnić im
ciągłości realizowanych zadań... To kolejna cecha prowadzących
małe bzinesiki, które pozostaną małe.
W biznesie istnieją 3 podstawowe typy
osobowości: organizatorzy, marketingowcy i sprzedawcy. Jak łatwo
się domyślić w firmie, która ma za kilka lat wejść na giełdę
lub zostać sprzedana większej konkurencji 'przewodnią rolę'
powinni odgrywać przede wszystkim organizatorzy.
Przed optymistą świat stoi otworem, pesymista wie, który to otwór... (www.sxc.hu) |
Optymiści mają lżej...
a przynajmniej tak im się wydaje.
Łatwo ulec pozytywnemu wrażeniu wywieranemu przez osoby
entuzjastycznie nastawione do otoczenia. Niestety, jak mówi
doświadczenie: najczęściej optymizm sprzyja słomianemu zapałowi.
Kiedy okaże się, że przyszłość firmy została z uśmiechem w
oczach przeszacowana okazuje się, że gdzieś indziej jest nowy,
bardzo absorbujący powód do zadowolenia.
Pesymiści wbrew pozorom ciągną swoje
biznesy dłużej niż faceci w różowych okularach. Spodziewają się
trudności – i je mają. Czyli plan jest wykonywany ;). Niestety
takie życie prowadzi do szybkiego wypalenia, stresu i rezygnacji.
Nie wiem jak Ty, ale ja nie chcę oddawać swoich pieniędzy komuś,
kto przewidział jutrzejszy koniec świata.
Tak jak w kwestii uporu: najważniejsza
jest elastyczność. Jest jak jest, pracujemy żeby było lepiej. Z
wizją optymistycznego końca, ale i spodziewając się chwil ze snów
pesymisty.
Czy dusigrosz jest dobrym
przedsiębiorcą?
90% startupów upada ponieważ budżet
okazał się 'za krótki'. Jest to związane przede wszystkim ze
współczesną przesadną wiarą w siłę marketingu, na który
nierozsądnie przeznacza się zbyt duże i nie do końca prawidłowo
rozplanowane sumy.
Z drugiej strony – jesteś w tej firmie właśnie ze względu na potrzeby kapitałowe (nom, nie
tylko ze względu na urodę ;) ). Prawdopodobnie nie chciałbyś, by
Twoje pieniądze zamieniły się w wizytówki i Jaguary prezesów.
Ale wiesz dobrze: bez inwestycji nie ma rozwoju.
Oszczędność jest nie tylko oznaką
świadomości i odpowiedzialności finansowej – jest też
największą kapitalistyczną cnotą. Skłania do częstszych
negocjacji, budżetowania i planowania. W końcu jedno z kryterium
racjonalności ekonomicznej mówi: osiągnij cel jak najmniejszym
nakładem.
Złoty środek
Jest taka kategoria przedsiębiorców,
którym Kevin O'Leary mówi: „I'mgonna buy the whole comapny, then
I'm gonna fire you!”.
Są to przede wszystkim ludzie
pozbawieni elastyczności. Bezwzględnie chciwi bądź bezwzględnie
oszczędni – nieustępliwi i nie biorący pod uwagę zmieniających
się jak w kalejdoskopie okoliczności. Zamiast pewności siebie
prezentujący jedynie radosną bezczelność.
Za stary, za młody...
Nie wiem czy zauważyłeś, ale
większość z tych cech przejawiają dwie grupy bardzo często
zgłaszające się do informal investors: właściciele odwiecznie
małych biznesów i ludzie młodzi, najczęściej świeżo po
studiach.
Tak, jedni przeceniają swoje ciężko
zdobyte doświadczenie w prowadzeniu budki z lodami, spodziewając
się, że prowadzenie firmy mającej 30 pracowników to coś
porównywalnego z prowadzeniem budki z lodami x30. Prowadzenie mikro-biznesu ma się nijak do spółek 'udziałowych'.
Drudzy zbytnio uwierzyli NLPowskim
doradcom od 'rozwoju osobistego', których doświadczenie zawiera się
w słowach 'robi biznes mówiąc jak robić biznes, mówiąc jak
robić biznes, mówiąc jak robić biznes, mówiąc jak robić
biznes...' (nota bene: jaki to świetny schemat!).
Golden Boys
Ostatnią kwestią, nad jaką
zastanawiają się inwestorzy jest track record przedsiębiorcy.
Podręczniki wydawane przez
stowarzyszenia inwestorów na całym świecie mówią, że należy
szukać okazji szczególnie wśród osób z CV pełnym awansów i
sukcesów bacznie zwracając uwagę na wszelkie porażki. Nazywają
to poszukiwaniem gwiazd.
Oczywiście każdy inwestor przyjmuje
inną strategię, ale osobiście uważam, że w polskich warunkach,
kiedy 90% osób starających się o finansowanie to studenci i świeżo
upieczeni absolwenci należy zwracać uwagę na osoby, które zaliczyły w swojej biznesowej karierze
jakiś upadek.
Nie chodzi oczywiście o ludzi, którzy
czego się nie tkną – wszystko spie***. Ale negatywne
doświadczenia mają jedną ważną zaletę: sprzyjają nauce.
Choćby dlatego, że uczą pokory, a w
biznesie tej nigdy za wiele...
Spodziewalem sie po tym blogu samych korwinizmow. Tymczasem... Moze to efekt 'robolenia' we Francji.
OdpowiedzUsuńNie sądzę; efektem 'robolenia' we Francji jest radykalizacja wyznania: z minarchizmu przeszedłem na anarcho-kapitalizm.
OdpowiedzUsuńKorwinistą nigdy nie byłem, nawet resztki szacunku do JKM powoli tracę.
Pomyślałem, że jeśli zgram setny post z pierwszymi urodzinami bloga - to wtedy troszeczkę się wyżyję na temat mojego oglądu polityki...
BTW: ktoś może wie dlaczego powyższy post 'carry' blogger wrzucił mi do 'spamu'?
Gdziekolwiek nie zamieszcze komentarza na Youtube, blogerze, picassie to wszedzie z reguly wycina moje komenty. Kilka dni temu zmienilem adres IP i jest to samo, wiec to raczej kwestia obecnosci IP-kow ISP na jakiejs blackliscie.
OdpowiedzUsuńAkap? Tobie chyba jednak blizej do konserwy. Bardzo porzadny blog, mimo ze sam jestem wyznawca szwedzkiego modelu panstwa dobrobytu i milosnikiem skandynawskiego kina ;)
Oj carry, nie wiesz z czym zadzierasz, nie drażnij politologa w kwestiach nazewnictwa ;) (70% moich studiów to jedna wielka logomachia).
OdpowiedzUsuńKonserwatystą nie mogę być choćby dlatego, że nie akceptuję politycznej działalności kościoła. Ale dajmy chwilowo temu spokój :).
Dzięki za komplement, liczy się 'bardziej' od osoby o odmiennym od mojego światopoglądzie :).