Podoba Ci się ten blog? Chcesz być na bieżąco z nowościami - subskrybuj kanał RSS... Co to jest RSS?

poniedziałek, 23 maja 2011

Jak nakarmić milionera psim żarciem: Dragon's Den / The Shark Tank



W socjalistycznym kraju nie można było przetłumaczyć filmowego 'starring' na 'gwiazdorzą'... Szkoda, bo dzięki tej politycznej poprawności ledwie otarliśmy się o zrozumienie zasad działania telewizji, nie tylko edu-, ale i info-tainmentowej. Od niedawna w świecie telewizyjnych celebrities w Polsce możemy podziwiać inwestorski lans – Dragon's Den. Jaki koń (a raczej smok) jest – każdy widzi. Dlatego też dzisiaj chciałbym Cię przekonać, że warto bliżej zapoznać się z... anglojęzycznymi 'Smokami'.

Kiedyś Smoki były Tygrysami... Dokładnie: w Japonii, w 2001 roku wyemitowano pierwszy odcinek 'Money Tigers'. Wynik dziesięciu lat ewolucji, prób w 22 krajach i adaptacji do Polskich warunków mogłeś podziwiać w TV4 (do dzisiaj internecie). Kilka tysięcy pomysłów, kilkudziesięciu inwestorów, setki godzin nagrań i doświadczenia – na tacy. 

Dragon's Den UK
To najstarsza seria, odkąd 'Smoki' wyjechały z Japonii. W ciągu 9 sezonów 110 inwestycji, kilka pomyłek, 10 inwestorów. Świetne historie, powroty, komentarze – czyli spora dawka rozrywki. Pisać o wartości podpowiedzi co do prezentacji, księgowości etc. nie ma sensu; dlaczego więc uważam, że warto zawracać sobie głowę brytyjską wersją DD?

Odpowiedzią jest kultura biznesowa. Warto poznać tamtejszy styl zachowania, wymagania co do ubioru, polityczną poprawność... Jeśli odpowiada Ci dupno-kiblowe poczucie humoru – znajdziesz tutaj też wiele 'ciekawostek'. Dodatkowym bonusem dla osób słabo znających brytyjski-angielski będzie katowanie ucha akcentem Duncana Bannatyne'a i odrobina słownictwa związanego z księgowością...

Dlaczego w ogóle polski biznes powinien interesować się przedsiębiorczością w Zjednoczonym Królestwie? Uważam, że powody są dwa: Polonia i dosyć dobra znajomość języka angielskiego w naszym kraju. Oba te czynniki zbliżają nasze państwa w stosunkach import-export, a na dłuższą metę powodują wzrost atrakcyjności rynku brytyjskiego w stosunkach B2B. Dodatkowo warto zapoznać się z kulturą przedsiębiorczości w kraju, dzięki któremu z radością będziesz patrzył w oczy urzędnikom ZUSu.

Dragon's Den Canada
Znów szukam odniesienia do 'naszej' sytuacji: duży sąsiad będący potencjalnie świetnym rynkiem eksportowym (zgadłeś, Niemcy, Rosja). Kanada niby ciągle bije monety z wizerunkiem brytyjskiej królowej (CommonWealth ;) ), ale kulturowo i biznesowo o wiele bliżej jej do Stanów Zjednoczonych. Warto wspomnieć choćby, że inwestor zza oceanu (Dough Richard) wytrzymał w UK raptem 2 sezony, natomiast 2 z 5 kanadyjskich smoków lansuje się również w amerykańskiej edycji.

Co ciekawego znajdziesz w edycji spod znaku klonowego liścia? Przede wszystkim ciężkie negocjacje. O ile edycja brytyjska skupia się przede wszystkim na prezentacji, w kanadzie inwestorzy toczą prawdziwe boje i nie szczędzą cierpkich słów tak ubiegającym się o ich pieniądze, jak i sobie nawzajem. Warto też podkreślić o wiele większą kreatywność i odwagę przedsiębiorców, niż ta, którą prezentują 'wyspiarze'.

Pod względem rozrywki Kanadyjska wersja również bije na głowę pozostałe. Świetna reżyserka, dobór osobowości inwestorskich i przedsiębiorców... Udane karmienie smoków psią karmą, łzy, magiczne sztuczki i biznes z 1 000% marżą. Tego nie znajdziesz nigdzie indziej.

The Shark Tank, czyli jak to robią jankesi?
Mark Burnett to jeden z gwarantów dobrego telewizyjnego show zza oceanu. Potwierdza to też wtedy, kiedy smoki zmieniają się w... rekiny! W amerykańskiej wersji DD poznasz kilka metod wyceny inwestycji, od najprostszej metody (sprzedaż x2) do metod Venture. I to wszystko na przykładzie firm, które negocjacje zaczynają od kwot z 6 zerami.

Ja jednak najbardziej cenię sobie perełkę z Kanady (taaa, eksport, pamiętasz?) - Kevina O'Leary. Dzięki niemu autorzy kretyńskich pomysłów dowiedzą się, że mają kretyńskie pomysły. Bankruci dowiedzą się, że są toksyczną inwestycją. A hobbystom przypomni, że pieniądze nie mają emocji. Każdy show w TV musi mieć swojego chama-Wojewódzkiego, ten też ma swojego O'Lary'ego. Miło jest dowiedzieć się, że 'europejska' polityczna poprawność nie dociera do USA.

Choć to nie Kevin uzależnił swoją inwestycję od 30 funtów nadwagi Cactus Jacka...

Edycja zza oceanu niesie jedno, bardzo ważne przesłanie: jeśli nie masz patentu – nic nie masz.

Gwiazdorem być – behind the scenes
Jak zwykle najciekawsze jest to, czego 'nie widać'. Dodatkowe historyjki, reportaże, komentarze, wywiady. Nagrywanie jednego odcinka trwa nawet 12 godzin (pojedyncza prezentacja około godziny) – w tym czasie kamerzyści mają możliwość zebrania sporej ilości ciekawego materiału.

A za kulisami dowiesz się, że program ma (nie)wiele wspólnego z rzeczywistością. Rzeczywiste są pieniądze i inwestycje, ale 'prawdziwe' negocjacje wyglądają inaczej niż w TV.

W biznesie ważne są dwie strony: pieniądze i ludzie. Jedna ma emocje, i to jest ta słabsza strona. Tak przynajmniej wynika nie tylko ze słów samych gwiazdorów programu, ale też i z analizy i oceny ich działań.

Między smokami i rekinami
Na koniec tego wpisu, aby zachęcić Cię do poświęcenia kilku chwil DD i ST, przedstawię Ci kilka postaci, które dodają programom smaku.

Pierwszym jest Duncan Bannatyne, z Dragon's Den UK. Historia jego życia nadaje się na niezłą książkę motywacyjną. Pomimo jego okropnego akcentu (w ogóle nie lubię British English) żywię do niego ogromną sympatię. Zaraz zrozumiesz dlaczego:




Drugą postacią, której warto się przyjrzeć jest kanadyjczyk Brett Wilson. Jest to świetny przykład tego, jak nie powinien postępować inwestor. Brett inwestował jak na socjalistę przystało: w każdą roztrzęsioną dziewczynkę z marzeniami. Oficjalnie wycofuje się z kolejnej edycji z powodu 'zbyt agresywnego nastawienia reżysera', ale wnikliwi telewidzowie obliczyli, że pieniądze do rozdawania na głupawe pomysły quasi-biznesowe się kończą po pierwszych bankructwach tych 'inwestycji'.



Wisienką na torcie niech będzie mój Idol – Kevin O'Leary. Facet, który wie, że inwestuje się po to, żeby zarabiać. Przede wszystkim uważam, że ma rację twierdząc, że ludziom z kretyńskimi pomysłami robimy krzywdę poklepując ich po plecach i pocieszając, zamiast uderzyć ich w twarz prawdą...



Ciekawi mnie co Ty myślisz o Polskiej edycji Dragon's Den?...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...