W maju to dopiero było ciekawie... Poznałem nowe techniki wyciskania grosików na allegro, marne tropy w negocjacjach i zamieniłem 3 000 złotych na 40 kart do gry. Całkowite wydatki wyniosły ponad 12 000 złotych. Nic tylko skakać z radości ;). Ale przy stosunku zarobione/wydane = 80% nie jest źle. A maj i tak zapamiętam przede wszystkim pod znakiem networkingu.
Miniony miesiąc zamknął mój pierwszy rok odkąd się 'ogarnąłem'. Starzeję się w zastraszającym tempie – nie pamiętam nawet kiedy i jak się zaczęło, i gdyby nie najstarszy plik OOCalc nie wiedziałbym, że po roku 'ogarniania' w maju wydam dziesięć razy tyle.
komunie, wesela, znajomości
Z racji różnych zaproszeń moja kolekcja znajomości, a co za tym idzie i zakres wiedzy w pewnych sferach, uległy znacznemu rozrostowi. Lubię chodzić na imprezy, na których nikogo nie znam. Nie muszę słuchać setny raz tych samych pijackich bajań; spotykać osób, których nie trawię, etc. Wszystko nowe, świeże, wylewne...
Networkingowo miesiąc był naprawdę udany. Zaproszenie do wojewódzkiego sztabu wyborczego, kilka pozytywnych sygnałów z jedynej lubelskiej korporacji (Pi(E)mperia Holding), analityk ryzyka z BGŻ, kilku przedsiębiorców ze skutecznymi radami na obchodzenie prawa w swoich dziedzinach, inspektor Straży Pożarnej – masa wiedzy, dobrych kontaktów do podtrzymania, możliwości.
I jedna rada od osoby, którą bardzo szanuję. Rada, której się nie spodziewałem: spieprzaj z Polski, póki nie jest za późno.
Allegrowe cwaniactwo
Cwaniactwo, czy też spryt (jak kto woli) jest zawsze w cenie, jeśli chodzi o zarabianie pieniędzy. Firma, w którą zainwestowałem prowadziła dotychczas sprzedaż jedynie za pośrednictwem allegro. To zmusiło mnie do jeszcze bliższego przyjrzenia się stosowanym tam strategiom cenowym i marketingowym.
Najprostsza i najpowszechniejsza jest strategia marżowania 'pakowania i przesyłki'. Niektórzy mają takie koszty, jakby towar ubezpieczali na milion złotych i do jego nadawania używali wózków widłowych :). Taka strategia ma 2 plusy: klient nie widzi pełnej ceny, jaką zapłaci; a allegro nie może od kosztów pakowania naliczyć sobie prowizji. W ciągu roku kilkanaście tysięcy nieopodatkowanego zarobku przy uczciwym obrocie. Stałe umowy z kurierem pozwalają zarobić jeszcze więcej.
I allegrowa bezczelność
Kiedyś już pisałem, że kolekcjonerstwo nie ma nic wspólnego z inwestowaniem. Zbieractwo różnego badziewia mam we krwi, więc przy aktualnym poziomie przychodu uznałem, że raz na pół roku mogę sobie pozwolić na większe zakupy. Jednym z takich pasywów, jakie zbieram, są gry karciane. Niedawno pojawiła się okazja kupić w jednej paczce wszystkie brakujące karty do jednej z gier (akurat niezły lans: byłbym jedynym w Polsce i drugim w Europie kolekcjonerem z kompletem...).
Negocjacje poszły sprawnie, uzyskałem 25% rabatu za hurtowy zakup ziemniaka (pisałem o tej pokrętnej logice tutaj) i rozbicie spłaty na 4 równe nieoprocentowane raty. Przygotowania do wysyłki szły jak krew z nosa, ostatecznie dowiedziałem się, że jedna karta 'zaginęła' – dostanę gratis inne pierdoły. No dobra.
Po tygodniu od odebrania przesyłki dostaję maila: karta jest dostępna w cenie XXX zł + przesyłka. Jak miał mnie nie trafić …? Oczywiście grzecznie odpisałem, że oferta jest bezczelna i dla dobrych stosunków między nami uznam, że jej na oczy nie widziałem. Jeśli coś zbierasz wiesz jak frustrujące jest posiadanie 'kompletu bez jednej sztuki'. Mogę kogoś z pobłażaniem uznać za osobę niezorganizowaną, której towar ginie pod ręką, ale nie będę szanował kogoś, kto usiłuje zmienić brzmienie umowy już po jej 'przyklepaniu'.
Ot, jak stracić klienta.
Inwestycja miesiąca
Na początku mają ruszyły negocjacje, do których przygotowywałem się od jakiegoś czasu. Ostatecznie skończyłem z 1/4 udziałów, choć miałem okazję srogo zgolić swoją inwestycję. Ale jeśli mam z kimś współpracować, to nie wyobrażam sobie pracy z 'ogolonym' wspólnikiem.
A okazja była nie lada – osoba zabiegająca o moje pieniądze i mój czas nie wiedziała jak wycenić swoją firmę! Ba, pytanie o benchmark odnosiło się do... giełdy. W czasie, kiedy na PPS w miesięcznym interwale wchodziły 100% zyski. Do negocjacji podchodziłem z celem 33% udziałów, ale benchmark mnie zmiękczył :). Do tego Marcin, bo tak ma na imię inwestycja, rozpoczął negocjacje od najwyższego udziału na jaki chciał się zgodzić. Chciał sprzedać swoją firmę jak buty. To wszystko znaczy tylko, że człowieka będzie trzeba wiele jeszcze nauczyć...
Największym minusem tej firmy jest rodzina na liście płac. Tragedia. Ale cóż, będziemy rzeźbić. O negocjacjach i innych perypetiach będę pisał dalej w serii MAB. W środę w Stolycy podpisujemy kontrakt z największą polską siecią detaliczną, więc będzie pewnie o czym czytać :).
Co to znaczy przeinwestować
W połowie maja znalazłem się w sytuacji, w której musiałem pożyczać od współlokatorów ryż. Od zawsze miałem problemy z płynnością, zbyt wiele pieniędzy pchałem w okazje do inwestowania, co owocowało brakiem gotówki na bieżące operacje. Do tego mam jednak miękkie serce i pożyczam innym zbyt łatwo :(.
Pierwszej pożyczki udzieliłem na początku maja – 5% na dwa tygodnie. Dlaczego pożyczka? Bo przedsiębiorca nie umiał wycenić firmy (nie oferuje się inwestorowi udziałów po cenie, jaką mogą one mieć za rok – mogą, ale nie muszą). Dlaczego na 5% w dwa tygodnie? Po pierwsze moja potrzeba płynności, po drugie tak szybki miał być zwrot z inwestycji po stronie firmy.
Ja - chciwa świnia
Pożyczka jak na razie jest spłacona w 50% po małej dawce nacisków. Co mnie jednak wkurza nawet bardziej niż niespłacona część, to podejście pożyczkobiorcy. Za każdym razem, kiedy upominam się o należne, słyszę teksty, z których wynika, że firma z perspektywami zbankrutuje, kilkunastu ludzi straci pracę, maszyny pójdą na złom... bo ja tak bardzo chcę z powrotem te swoje marne kilka tysięcy.
Jest to oczywiście próba manipulacji moimi emocjami, osoba, która to robi wie, że pomagam, bo lubię i ostatnią moją myślą jest komuś szkodzić. Moim nałogiem jest 'kręcenie', lubię kiedy wszystko się kręci ;). So – chill out, teraz i tak nie rozważam windykatora. To właśnie z powodu tej 'inwestycji' straciłem płynność na kilka dni :(.
Do protokołu zapiszę też dwie szybkie nieoprocentowane pożyczki dla koleżanki z roku, która stadnie z rodzicami wykupiła miejsca pod garmażerkę na juwenaliach. Nieoprocentowane, bo po pierwsze kwoty marne (jakieś 2 k), po drugie należy je zapisać na konto budowania relacji. Kiedy już będzie prowadziła regularny 'własny' biznes może skusi się na współpracę?
Blogaskowe przeprosiny
Z racji pracy, jaką muszę włożyć w pilnowanie inwestycji ciężko mi wygospodarować czas i chęci do prowadzenia bloga. Kilka osób już mi o tym przypomniało na mailu. Nie, nie mam zamiaru przestać. Wpisy będą niestety nieregularne, i prawdopodobnie będą wyglądały tak, jak przez ostatnie dwa miesiące – raz, max dwa razy na tydzień. Mam nadzieję, że uda mi się trzymać tematyki i pisać rzeczy wartościowe.
Dlatego też liczących na regularne wpisy z góry przepraszam – na co dzień zajmuję się zarabianiem pieniędzy, blog powstaje tylko przy okazji, jako projekt... hm... dla spełnienia mojej 'misji' w życiu. Pisał będę już tylko w wolnym czasie.
W zamian
Zapraszam Cię na blogi moich znajomych. Pierwszy blog prowadzi Krzyś, jeden z moich kolegów z lutowej serii zapowiedzi weselnych. Pod adresem biednyojciec.blogspot.com znajdziesz jego przemyślenia. Mam nadzieję, że Krzyśkowi nie odechce się zbyt szybko, a jego blog będzie kiedyś dobrym źródłem porad i motywacji dla ludzi w podobnych tarapatach (eh, no, przecież w 'szczęściu' :P ).
Drugi blog, który chciałbym Ci polecić to http://magickey.pl/blog/ Kamili. Kamila to z pozoru wieczna dziewczynka, tak na oko 16 lat. Skarbnica wiedzy, kontaktów, optymizmu i dobrych rad. Od stu lat w biznesie samorozwoju, bez biznesu ;). Wszyscy zainteresowani tą tematyką powinni rzucić okiem na jej bloga choćby raz w miesiącu, aby wiedzieć co w trenersko-coachingowej trawie piszczy. Ja sprawdzam co tydzień, czy Kamila w końcu otworzyła swoją firmę...
W maju wystartował też blog Michała. Michał był prezesem KN Ekonomistów na UMCS, był też w Forum Młodych Lewiatana i kilku mniejszych projektach. Przede wszystkim od prawie dwóch lat prężnie i skutecznie rozwija swoją 'odnóżkę' Amwaya. MLMowcy są najlepszymi sprzedawcami na świecie, od których warto się uczyć. Jeśli myślisz o własnym biznesie to wiedz, że nie ma znaczenia czy lubisz, czy nie lubisz akwizycji – bez niej się nie obejdzie. Dlatego też warto śledzić tego bloga i korzystać z wiedzy Michała. Jego bloga znajdziesz pod adresem: www.michaljaniszek.pl/blog.html.
Więc, Go Back To Work, stołek czeka! (;
Powodzenia w czerwcu!
P.S. Zapomniałem - w maju zaczęła się sesja :P.
I ja Ci powiem "spieprzaj z Polski, póki nie jest za późno." ja w tym miesiącu odłożyłem 1 200 ale nie zł tylko € pozdrawiam Cashflow88
OdpowiedzUsuńD'oh! Zobaczymy w środę ;).
OdpowiedzUsuńWiele razy byłem już we FRA, bardzo mi się tam podoba, nie tylko ze względów finansowych i jeśli kiedyś mi się w życiu nie poszczęści, to pewnie tam wyląduję na dłużej.
Na razie jakoś sobie daję tutaj radę, a i perspektywy mam nie najgorsze. Tylu innym się udało, dlaczego mi ma się nie udać?
co do wpisów to bym się nie przejmował, lepiej pisać mniej a bardziej wartościowe, tak jak to robisz do tej pory.
OdpowiedzUsuńW internecie jest tyle śmieci, że rzadko można coś wartościowego znaleźć do czytania. Z przyjemnością się czyta to co piszesz, bo robisz to bardzo ciekawie. Cieszy to, że szanujesz czas innych i nie piszesz tylko po to aby było napisane.