Podoba Ci się ten blog? Chcesz być na bieżąco z nowościami - subskrybuj kanał RSS... Co to jest RSS?

czwartek, 9 czerwca 2011

Kaszanka, czyli kilkaset słów o etacie, podatkach i własnej firmie.

W tekstach unijnej propagandy samozatrudnienia wielokrotnie powtarza się hasło 'bycia własnym szefem' i wolności od etatowego 'ucisku'. Jak wiadomo 'lepiej' być niezależnym. Dlaczegóż więc większość Polaków woli pracę na etacie? Czyżby etat był lepszy? Lepszy – ale pod jakim względem? Otóż na pewno Amerykanie są lepsi w wykorzystywaniu rynkowych okazji, za to my jesteśmy lepsi w rozwiązywaniu krzyżówek...

Śliczne uśmiechy mam-businesswoman na ulotkach drukowanych za pieniądze rabowane obywatelom UE mają przekonać nas, że we własnej firmie z dnia na dzień znajdziemy czas na wszystko, a do tego pieniądze będą lały się do naszej kieszeni strumieniem. Cóż, nawet nie życzyłbym sobie, żeby tak było.

Samemu sobie szefem
Pierwsze nieporozumienie dotyczy od razu samego szefa. Dlaczego ktokolwiek uważa, że szef to ta osoba, która nic nie robi, a wszystko ma?

Mój szef to straszny Ch*j. Zmusza mnie niemal co rano do wstawania o 6.00 i pracy do 23.00. Kiedy mieliśmy klienta z Chin trzeba było wstawać o 5.00 i warować przy telefonie. Ten gnojek zagląda mi do sakiewki i mówi 'na razie nici z zakładania rodziny'. To przez niego moja dziewczyna narzeka, że nie mam dla niej czasu. To przez niego nie mam pieniędzy ani czasu na wyjazd wakacyjny. Każe mi jeździć po jakichś szkoleniach, żałuje kasy na hobby, wysyła na kretyńskie networkingi...

Ledwo trawię tego gnojka. W zasadzie, gdyby nie fakt, że jestem swoim własnym szefem – dawno zmieniłbym pracę. W końcu w tej pracy szef jest jedynym człowiekiem, który pracuje.

Czyli jedynym (sobie) pracownikiem
W początkującej firmie ktoś jednak musi pracować. Widziałem wielu ludzi, którzy otworzyli własne firmy dla lansu: wizytówek, stronki www, garniturów i opowiadania w 'towarzystwie' o cudach, jakie firma robiłaby, gdyby miał kto w niej pracować. Oczywiście żaden z tych 'biznesów' nie przetrwał roku.

W małej firmie szef jest swoim najlepszym i najwierniejszym pracownikiem. Nie na darmo biurwy mówią, że samozatrudniony ma 'nielimitowany czas pracy'. Musi w końcu zapracować na siebie (pracownika), na swojego szefa, ZUS, skarbówkę i lokalnych biurwokratów! Do tego ma w portfelu tylko jedną przegródkę, w której są i 'firmowe' i prywatne' pieniądze. Jak coś pójdzie nie tak nikt nie będzie pytał 'które to firmowe?'.

Autobus
Własna firma to odpowiedzialność... całościowa. Etatowcy mają małe 'widełki' decyzyjności, w których przyjmują i tak niewielkie konsekwencje swoich decyzji (zależy oczywiście od stanowiska). We własnej firmie decydujesz o wszystkim i ponosisz konsekwencje każdego działania. Zgub tylko fakturę... Kiedy rozmawiasz z etatowcem o niepowodzeniach, niemal zawsze dowiesz się, że uciekł mu autobus. Jako przedsiębiorca możesz się nie oszukiwać – to Ty spóźniłeś się na ten autobus.

Prowadzący własną działalność gospodarczą mogą nadziać się na byle kontrolę z każdego w zasadzie donosu. Etatowcy doczekają się najwyżej kontroli na chorobowym, a i to po 30tym dniu choroby. Bo to pierwszy dzień, kiedy świadczenie wypłacane jest z 'kieszeni' ZUSu. Wcześniej nie ma znaczenia, jak bardzo przedsiębiorca jest pewien, że 'chory' skubie go z kasy – ZUS kontroli nie przeprowadzi.

Zarządzanie ryzykiem
Bankowcy są w tym mistrzami świata (dopóki nie zabiorą się za sub-prime). I dobrze wiedzą, że 'czy się stoi, czy się leży', lepiej zabezpiecza kredyt, niż 30k miesięcznego obrotu na koncie. I hipotecznego nie dadzą. Inwestycyjny - a owszem :). Inwestowanie wiąże się z ryzykiem, zapytaj lekarza lub farmaceutę...

Strumień pieniędzy z unijnych ulotek nie pojawia się szybko. Wiele biznesów osiąga rentowność dopiero po roku obecności na rynku. I na ten rok darmowej harówki trzeba być przygotowanym. Nie lepiej to iść do 'normalnej' pracy i już za miesiąc mieć pełen portfel?

Samorealizacja i hobby
Inna unijna bzdura mówi 'uczyń biznes ze swojego hobby'. Po części rozprawiłem się z tą bzdurą we wpisie 'Dlaczego hobbyści nie odnoszą sukcesów w biznesie'. Ale jest jeszcze jeden powód, dla którego budowanie biznesu na podstawie swoich zainteresowań nie wypali.

Otóż wiele ludzkich zainteresowań jest niesprzedawalnych. O ile znajdą się chętni płacić za filmy 'dokumentalne' o odkopywaniu egipskich nieboszczyków, o tyle nikt z własnej nieprzymuszonej woli nie płaciłby lingwistom normatywnym. Ale dzięki skarbówce płacimy im kolektywnie, w końcu są na uniwersyteckim etacie. To samo tyczy się tzw. animatorów kultury i innych ludzi związanych z 'ynteligencją uniwersytecką'.

Mam wątpliwości co do sadystów. O ile podstawą będzie tutaj etat biurwy w starostwie, czy innego wojskowego – to zawsze można otworzyć w stolycy gejowski jednoosobowy burdel sado-maso. (A może już taki jest? Nie wiem, nie moja branża....)

Specjaliści a wiedza
Melonmaker udowodnił kiedyś na swoim blogu, że etat daje wiele możliwości ludziom, którym chce się pracować na sukces. Można zapracować sobie na sporą dawkę niezależności, przy rozsądnym udziale odpowiedzialności. Za uczciwe pieniądze. Bez wymogu znajomości prawa, zasad księgowości, etc. Można w życiu nie zobaczyć na oczy faktury...

Po co więc zawracać sobie głowę takimi bzdurami we własnej firmie?

Schadenfreude
Ciekawi mnie fakt, że choć jako stado (społeczeństwo) chcemy być bogaci, to nijak nie chcemy szanować bogatych. Żyjemy w kulturze, w której wypada być średnim i szanować nieudaczników. Życiem bogatych interesujemy się najczęściej kiedy się wywrócą – mniej lub bardziej otwarcie zacieramy wtedy ręce z radości.

Nikt nie pyta Billa Gatesa ile nocy przespał w garażu, w którym startował Microsoft. Jeśli oglądałeś 'Social Network' wiesz, że Zuckerberg całymi nocami wklepywał swojego Facebooka w sieć. Jeśli rozmawiałeś kiedyś z Kamilem Cebulskim wiesz pewnie, że noce nagrywania CDków odsypiał w szkole. Nikt nie pyta, bo nikt nie chce mieć tej świadomości, że na sukces trzeba ciężko pracować.

Pracuj mądrze, nie ciężko
To najweselszy z Kiyosakowskich cytatów, tak szczodrze przytaczanych przez MLMowców. Pewnie jest to wynik ich skromności, nie chcą się przyznawać do tego, że pracują bardzo ciężko (a raczej 'nie pasuje im', przecież tak się łowi 'poleconych'). Szczególnie na starcie.

Bo prawda o wszystkich start-upach na własne ryzyko jest taka, że jedyna mądra praca, jaką możesz wykonać w pierwszych miesiącach Twojego biznesu, to ciężka praca.

'Biedny' etatowiec
Uznaje się, że na etacie ciężko dorobić się fortuny. Żeby nie nadwyrężyć przykładu wspomnianego Melonmakera posłużę się exemplum (ale mądrze brzmi, nie?) wice-prezesa lubelskiego MPWiK – milion złotych rocznie (a to tylko wice-prezes).

Oczywiście zarzucisz mi (bardzo słusznie), że posługuję się przesadzonymi przykładami. Jestem jednak przekonany, że schodząc 'w dół' drabiny zarobków zauważymy korelację. Przedsiębiorca zarabiający 4k miesięcznie prawdopodobnie pracuje na te 4k dłużej i ciężej niż pracownik etatowy dwie przecznice dalej.

Optymalizacja podatkowa
Czyli coś, co czyni różnicę. Przedsiębiorca, jeśli ma głowę na karku i nie potrzebuje kredytu, nie zapłaci podatku... Bieda etatu polega na tym, że pracownika etatowego 'rozliczają' z góry. Naliczą mu przychód zgodny z wypłatą i od razu opodatkują. Na koniec roku doliczy sobie biedula jakieś śmieszne ulgi, ale zostanie zgolony przez ZUS i skarbówkę, aż miło. A z tego co mu zostanie zapłaci wszystkie inne podatki 'od życia' – nieruchomościowy, belkowy, vacik...

Na przykład właściciel myjni samoobsługowej zapłaci tyle, ile zadeklaruje – czyli ile zechce :). Dostałeś kiedyś na takiej myjni paragon?

Niestety
Pracownicy nie rozumieją, że ich płaca to to, co na 'kwitku' jest zapisane przy kwocie brutto. Dokładnie brutto płaci pracodawca. To, co ginie między brutto a netto zabiera sobie nie wredny 'prywaciarz', a nasze kochane państewko, na utrzymanie tej hydry nienasyconej, ich dzieci, żon i wiceprezesów ;). Przecież nie na Twoją emeryturę...

Lifestyle lenia
Prowadzenie własnej firmy to lifestyle. Wielu ludzi zaczyna przygodę z biznesem z... lenistwa. Chcą zarobić dużo, dużo odłożyć, żeby móc wcześniej przestać pracować. W międzyczasie pojawiają się nawyki, zmienia się otoczenie, cisza i spokój stają się bolesne. Tak przynajmniej twierdziła większość starszych ode mnie przedsiębiorców, których o to pytałem. Prowadzą firmy, bo to jedyne co potrafią.

Coś, co ciągnie ludzi do prowadzenia własnych firm to wyzwania. To właśnie, że nie jest łatwo, że trzeba bardzo skutecznie przetestować siebie. Że jest szansa na milion. Jedna :).

Na miliard też jedna...

Moja?


-
Edycja I: Ano, wyszła kaszanka luźnych myśli kręcących się wokół tematu. Od godziny to edytuję i nijak nie mogę 'dorobić' tego tekstu. Ale może i o to chodzi, żeby czasem pozwolić sobie na niedoróbki...
-
Edycja II: Tekst powstał pod koniec kwietnia – od tamtego czasu nie 'dorobiłem' go, choć gnije mi na dysku. Pisałem go czując się jeszcze jednoosobowym przedsiębiorstwem :). Mam (i pewnie jeszcze chwilę będę miał) wątpliwości co do jego publikacji, jest nieco agresywny, zawiera dużo uogólnień i skrótów myślowych. Zamieszczam go dlatego, że to 'cały ja' – dokładnie to, co myślę o poruszonych w nim sprawach. Myślę też, że sobie z tym poradzisz. Nie wiem, dlaczego moje przemyślenia miałby Cię interesować, ale skoro już tu jesteś...
-


5 komentarzy:

  1. Zabawny tekst w pozytywnym znaczeniu.

    Ja bylam etatowcem w Polsce z lenistwa. O wiele latwiej bylo wyjsc z pracy i zapomniec. Nigdy nie chcialam pracowac cala dobe (przynajmniej myslec o pracy), jako firma jednoosobowa.

    Zadowala mnie rozwiazanie posrednie, praca przez kilka miesiecy, podobna do etatowej i czas wolny miedzy zleceniami.

    Richmond

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobre :) Bardzo mi sie podoba bo tryska humorem na poziomie jednoczesnie poruszajac pare waznych spraw. No i fajnie sie to czyta - nie myslales o karierze krytyka? :P

    pozdr,

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dobry tekst, który dotyka sedna. Mimo wszystko wolę jednak robić to, co robię (czyli prowadzić działalność) od pracy na etacie. Jest trudniej, ale lepiej finansowo, a przecież o to chodzi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Na pewno świetną przygodą jest próba założenia własnej firmy. Czasem warto zaryzykować.:))

    OdpowiedzUsuń
  5. Również uważamy, że prowadzenie własnej firmy to świetna przygoda. Pozdrawiamy.:)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...