Podoba Ci się ten blog? Chcesz być na bieżąco z nowościami - subskrybuj kanał RSS... Co to jest RSS?

czwartek, 17 marca 2011

Mały Anioł Biznesu: Co zainwestować, nie mając ani grosza?

tak Google inwestuje w ludzi...
Inwestowanie w cudze firmy kojarzy się przede wszystkim z wielkimi środkami pompowanymi przez fundusze VC i pojedynczych Aniołów Biznesu w firmy w stadium start-up i pre-ipo. Jednak nie zawsze najrozsądniejszą formą pomocy, jaką możesz zaoferować nowo powstającej firmie jest oddawanie pieniędzy. Ostatecznie też nie tylko pieniądze są ważne w inwestowaniu...


Ogólnie zawsze można przyjąć, że zainwestować można to, co można też zmarnować. Na inwestycje można przeznaczyć coś, czego się aktualnie nie używa, lub co można zużyć natychmiast dla niewielkiej korzyści... Myślenie o inwestowaniu w kategoriach innych niż finansowe (pieniężne lub handlowe) przydaje się przede wszystkim w stadium negocjacji.

Nie wszystko złoto
Oczywiście pieniądz jest towarem o niemal nieskończonej płynności, dlatego też wszyscy dookoła walczą o Twoje oszczędności: banki, brokerzy, maklerzy... Kiedy więc pytamy się o inwestycje nasze myśli krążą wokół giełdy, forexu, kruszców. Ale w nowe firmy możesz inwestować nawet bez pieniędzy...

Zawsze masz co najmniej jedno wyjście więcej niż Ci się wydaje.

Zdolność kredytowa
Jeden z moich klientów jest dla mnie prawdziwą kopalnią wiedzy o inwestorach (ostatnio zdobył ćwierć miliona złotych na swoją firmę). Zaczynał od biznesiku, w który inwestor zainwestował swoją zdolność kredytową. Niezależnie od ustawień prawnych realny model tej inwestycji wygląda tak:

Inwestor na własne nazwisko (i firmę) wziął w banku kredyt inwestycyjny. W kroku drugim wykupił za pieniądze z kredytu udziały w spółce klienta. W kroku trzecim na podstawie podziału udziałów i kilku zastrzeżeń w umowie mój klient spłaca kredyt inwestora, dzięki któremu istnieje firma.

Pytanie – czy można mieć 'zdolność kredytową' nie mając pieniędzy? Częściowo tak (negocjowanie ze sprzedawcami dwa dni przed ich rozliczeniem premii motywacyjnej potrafi zdziałać cuda), jednak trzeba mieć przynajmniej historyczny obrót na koncie...

Wiedza i umiejętności
Kiedy nie wiemy jak skonkretyzować te dwie cechy mówimy 'doświadczenie'. Jednoosobowy Anioł Biznesu inwestuje wiedzę na temat dostępnych źródeł finansowania firmy spoza jego kieszeni (trzeba to traktować jako rozproszenie ryzyka, dywersyfikację). Ja na przykład nigdy nie mogę zrozumieć dlaczego kredyt na pierwszą firmę w BGK ma tak małe powodzenie. To samo z mezzanine...

Oczywiście inwestor ma możliwość inwestowania nie tylko wiedzy o bankach i funduszach oraz umiejętności negocjacyjne i pisania biznes-planów. Praca koncepcyjna, planowanie strategiczne – to klasyczne obszary pracy AB. Do tego oczywiście trzeba doliczyć każdą możliwą pracę jaką inwestor może wykonać lepiej niż inwestycja; szczególnie w sektorze B2B.

Wizerunek
Czasem można to nazwać też 'znajomościami'. Inwestor swoim wizerunkiem świadczy niejako przed innymi biznesmenami o powadze ofert pochodzących z danej firmy. Podstawowy powód, dla którego byli informatycy inwestują w firmy internetowe – są im w stanie wynegocjować o wiele lepsze oferty na przykład u ISP.

Oczywiście do wizerunku można też zaliczyć wspomnianą zdolność kredytową.

Inną inwestycją związaną z wizerunkiem jest zaangażowanie kolejnych osób (tych, którzy darzą inwestora zaufaniem i godzą się na przykład pracować pół roku za 20% płacy). Wielu AB ma kilku świetnych pracowników, których przenoszą ze sobą z firmy do firmy. Jedną z podstawowych dziedzin działalności wielu funduszy VC jest headhunting młodych wybitnych kandydatów na pracowników (najczęściej oczywiście informatyków). Sam inwestuję w handel, bo mam wielu znajomych dobrych PH, których zawsze wciągam do współpracy.

Inne aktywa
Zainwestować można komputery i urządzenia biurowe, samochód, piwnicę, garaż. Właśnie klient spłacający kredyt swojego inwestora zaczynał od garażu (mam nadzieję, że za kilka miesięcy będzie z tego niezłe success story, teraz lepiej nie zapeszać).

Gdybym miał kiedyś zarabiać na nieruchomościach, zrobiłbym to tak: 

wykupiłbym nieużywane piwnice w jakimś bloku lub kamienicy, uzbroił w elektronikę i np. klimatyzację; dorzuciłbym małą serwerownię i restroomy w stylu biur Google... I potraktował to jako inwestycję w 2, może 3 internetowe start-upy :) (zamienić biuro na udziały w firmie). Oczywiście kwota inwestycji byłaby nieco wyższa od zakupu dobrego apartamentu, ale potencjalny zwrot i możliwość wielokrotnego wykorzystania biur mnie przekonują.

Czas
Pieniądze stracone na jednej inwestycji można odzyskać na innej, wiedzę czy ewentualne moje 'piwniczne biuro' można wykorzystać wielokrotnie. Ale czasu nie da się ani odzyskać ani wielokrotnie wykorzystać. Zawsze go w coś inwestujemy (lub marnujemy); jest podstawowym kosztem alternatywnym.

Dlatego w inwestowaniu czasu AB najważniejsza jest oszczędność. Wielokrotnie, szczególnie przy prowadzeniu kilku inwestycji jednocześnie, lepiej będzie zorganizować zlecenie niż angażować się w rozwiązanie jakiegoś drobnego problemu samemu. Czas jest też jedynym aktywem wnoszonym do spółki, które nie podlega wycenie...

Pamiętaj, że inwestujesz w cudzą firmę, a nie tylko zostajesz wspólnikiem.

Memento
Oczywiście bogaci AB inwestują wyłącznie pieniądze i znajomości – jest to przecież najwygodniejszy sposób na pozbycie się kapitału i honoru ;). Fundusze VC również inwestują pieniądze swoich klientów i 'zrzeszeni' przez nie inwestorzy ryzykują tylko gotówkę.

Ale blogowy AB jest 'mały' i taki pewnie jeszcze będzie jakiś czas. Dopóki nie będzie mnie stać na to piwniczne biuro będę jeszcze długo pracował bardziej jako wspólnik do wynajęcia niż 'Anioł'...


Masz jakiś ciekawy pomysł – co, i jak, można zainwestować w cudzą firmę? Chętnie przeczytam :).

-
Tak korzystając z okazji: w środę w Lublinie na UMCSie szykuje się konferencja o manipulacjach finansowych... Myślę, że osoby zainteresowane swoim portfelem powinny przemyśleć swój udział - jeśli jesteś z Lublina i będziesz miał wolną środę - rozważ. Zapisy przyjmują tutaj (link). Wjazd za friko.
-


2 komentarze:

  1. Gratuluję Marcin! Ten blog jest za***y. Jest tu wiedza - nie lanie wody i pisanina tylko dla kontentu. Jak do tej pory, jedynym uznawanym przeze mnie był blog M. Gąsiewskiego. Teraz uznaję dwa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję, miło się czyta takie komentarze :). Do Pana Gąsiewskiego jeszcze wiele mi brakuje, niestety... Ale cieszę się, że ktoś docenia moje starania.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...